Główny bohater filmu
„Secretariat prive” zamierza wprowadzić na rynek rewolucyjny produkt: pokaźnej wielkości dildo, które – jak przewiduje pomysłodawca – stanie się niezbędnym gadżetem w sypialni każdej kobiety. Zanim towar trafi do sklepów, próbne egzemplarze trafiają do rąk kilku pracowników. I w tym oto momencie czeka na widzów duża i mocno nieoczekiwana niespodzianka. Kobiety dildo z czułością całują, liżą, pieszczą nim swoje łechtaczki, ale żadna z nich nie jest w stanie wykorzystać w pełni produktu, a więc umieścić go w całości we wnętrzu pochwy. Nie, nie dlatego, że rozmiar gadżetu jest zbyt wielki. Choć zabrzmi to dziwnie – w latach 70-tych, a nawet na początku lat 80-tych reżyserzy unikali scen, w których kobieca pochwa byłaby rozciągana do granic możliwości. Koronnym przykładem tego typu działań jest kultowa produkcja „Candy Stripers” z 1978 roku. W obrazie tym pojawia się intensywny fisting, który błyskawicznie zwrócił na siebie uwagę amerykańskiej cenzury filmowej. W równie brutalny sposób potraktowano powstały rok później
„800 Fantasy Lane” - fisting z udziałem
Desiree Cousteau i
Sereny uznano za scenę zbyt... obrzydliwą. Podobny los spotkał wiele innych wytwórni, które musiały usunąć z produkcji gorszące – zdaniem cenzorów – sceny.
Opisane wydarzenia miały miejsce blisko 40 lat temu. Dziś takich problemów już nie ma. Studia prześcigają się w produkowaniu filmów, które przekraczają granice smaku pod niemal każdym względem. Tematy tabu nie istnieją, a im bardziej chory i szalony pomysł, tym publika głośniej bije brawo. Chwilami nachodzi mnie smutna refleksja, czy pornografia powinna podążać dalej w tym kierunku... a może po prostu brak mi należytej wyobraźni?
Lekko refleksyjnie (jesień nieodłącznie kojarzy mi się z melancholią) i nie w pełni entuzjazmu (brak weny odbija nam się czkawką) przygotowaliśmy dla Was kolejną aktualizację. Znajdziecie w niej tylko jedną produkcję z 2014 roku.
„The Bait” w reżyserii
Jonathana Morgana to luźna komedyjka, w której
Stormy Daniels wciela się w rolę tytułowej przynęty. Spora dawka humoru i kilka atrakcyjnych kociaczków powinno wystarczyć, aby polecić Wam tę produkcję na długie, jesienne wieczory. Jeśli zamierzacie zaprosić na seans swoją ukochaną, to z uśmiechem na ustach polecamy
„Heart Strings” - romantyczną opowieść o miłości i poszukiwaniu szczęścia. Dodatkowym smaczkiem filmu jest ścieżka dźwiękowa utrzymana w stylu country. Ponownie zajrzymy również nad Sekwanę, gdzie w latach 70-tych i 80-tych kręcił swoje produkcje
Burd Tranbaree.
„Femmes Mariees” i
„Secretariat prive” nie należą do szczytowych osiągnięć w jego karierze, ale pewnie znajdą wielu entuzjastów (głównie fanów uroczych francuskich piękności). Na koniec pierwsza część
„Bitches” - niezbyt udanej produkcji z bogatego dorobku
Pierre'a Woodmana. Jeśli nie przeszkadza Wam widok kobiet, które spędziły kilka lat za dużo na wizytach w solarium, a ich gra aktorska ogranicza się do sztucznego uśmiechu na twarzy i wydukania słów „rżnij mnie w dupę!”, to śmiało możecie sięgnąć po niniejszy tytuł.
Życzymy przyjemnej lektury! Nie dajcie się jesiennej depresji!
