Wskazanie trzech najlepszych - biorąc pod uwagę zarówno wachlarz umiejętności, jak i aspekt stricte komercyjny - francuskich reżyserów filmów pornograficznych nie nastręcza najmniejszych trudności. Są to:
Gerard Kikoine,
Claude Mulot i
Francis Leroi. Do tego grona aspirował również
Burd Tranbaree – twórca kilku majstersztyków (
„Soumission”,
„Fievres nocturnes”), który miał w dorobku także wiele produkcji zupełnie nieudanych.

Głównym bohaterem „Les Femmes Mariees” jest Philippe (
Richard Lemieuvre). Stale otoczony wianuszkiem ponętnych kochanek sprawia wrażenie żigolaka, który łamie serca niewiast. Prawdą jest, że Phillippe bawi się w towarzystwie zamężnych kobiet, lecz... za zgodą ich małżonków. Cały proceder polega na tym, że Philippe zapoznaje ze sobą swingujące pary. Jego szczególną uwagę zwraca atrakcyjna Beatrice (
Anna Veruska).

Fabuła „Les Femmes Mariees” nie należy do zbyt oryginalnych. Ponownie mamy do czynienia ze swingującymi małżeństwami, które pragną urozmaicić swoje życie seksualne. Bohaterowie nie wdają się w żadne dłuższe konwersacje – po ciepłym przywitaniu błyskawicznie zdejmują z siebie ubrania i przystępują do pieszczot. W filmie nie zabrakło szczypty humoru (mało wyszukane żarty), bez którego produkcja byłaby całkiem mdła i nijaka.

Sceny łóżkowe można śmiało podzielić na dwie kategorie, a najprostszym wyznacznikiem takiego podziału jest miejsce igraszek. Te, które dzieją się wewnątrz budynków, są wyjątkowo nudne i schematyczne. Na dodatek występują w nich aktorki, które nie grzeszą urodą. Idealny przykład to
Lucie Doll – kobieta o mało pociągających rysach twarzy, o której widz chciałby jak najszybciej zapomnieć (podobnie jak o anonimowej czarnulce).

Harce w mieszkaniu potrafią mocno wynudzić, ale w filmie pojawiają się też figle na łonie natury. Właśnie sceny nakręcone w plenerze są najsilniejszą stroną niniejszej produkcji. Kilkuosobowa orgia w parku pozostawia po sobie świetne wrażenie, a główną gwiazdą jest bez wątpienia
Anna Veruska. To swoją drogą olbrzymi paradoks – w obsadzie wypełnionej po brzegi Francuzkami, najseksowniejszym ciałem kusi Anna... czyli Niemka.

„Les Femmes Mariees” to zdecydowanie jeden z najgorszych filmów w dorobku
Burda Tranbaree. Twórca postawił na absolutny minimalizm – fabuła jest maksymalnie spłycona, sceny igraszek pozbawione są jakiejkolwiek kreatywności, a uroda niektórych aktorek wywołuje grymas bólu na twarzy widza. Mimo tak wielu wad, nadal jest to produkcja o znacznie większym potencjale od koszmarnego
„Parties Carrees Campagnardes”.