Początki francuskiej pornografii filmowej sięgają połowy lat 70-tych i łączą się nierozerwalnie z osobami
Claude'a Mulota i Luciena Hustaixa. Drugi z tych reżyserów do dnia dzisiejszego pozostaje właściwie anonimowy. W ciągu dwóch lat (1974-1975) nakręcił kilka produkcji pornograficznych, które nie zyskały większego rozgłosu. Zmarł w 1975 roku, a więc nie doczekał premiery niektórych swoich filmów. Zupełnie inaczej potoczyły się losy
Claude'a Mulota. Młodszy od Hustaixa o blisko 20 lat swój pierwszy film pornograficzny nakręcił w 1974 roku. „Les charnelles” nie okazał się wielkim hitem. Nie zraziło to na szczęście Mulota, który wrócił na plan filmowy z jeszcze większą werwą. Animusz dopisywał także jego współpracownikom, wśród których znajdowali się m.in.
Didier Philippe-Gerard oraz
Gerard Kikoine. Kiedy projektem zainteresował się producent
Francis Leroi, wszystko nabrało realnych kształtów. Premiera
„Le sexe qui parle” („Pussy Talk”) odbyła się 5 listopada 1975 roku, a Francuzi wprost oszaleli na punkcie zwariowanej produkcji, w której główną bohaterką jest obdarzona darem mowy wagina. Gorączka szybko ogarnęła cały kraj, a następnie rozprzestrzeniła się na pobliskie państwa. W niedługim czasie o „Pussy Talk” zrobiło się głośno nawet w odległej Ameryce. Tłumy czekały przed nowojorskim World Theathe (gwoli prawdy należy dodać, że najsłynniejsze kino dla dorosłych mieściło salę z raptem 299 siedzeniami), a po skończonym seansie publiczność nagrodziła film kilkuminutowymi głośnymi brawami.
Złote lata francuskiej pornografii filmowej są nierozerwalnie związane z
Claude'em Mulotem, ale poprzedziła je śmierć Luciena Hustaixa. Historia zatoczyła koło w 1986 roku. To właśnie wtedy
Claude Mulot zginął tragicznie (utonął) podczas pobytu w słynnej miejscowości wypoczynkowej Saint-Tropez. Wraz z jego śmiercią francuski przemysł pornograficzny przeszedł ogromną metamorfozę, a na szerokie wody wypłynęło niewielkie studio założone przez
Marca Dorcela, które pozostawało dotychczas w głębokim cieniu wytwórni Alpha France. Nadeszła nowa era.
W drugiej aktualizacji poświęconej francuskim filmom pornograficznym znajdziecie pięć tytułów, które zapisały się złotymi zgłoskami w dziejach nie tylko Francji, ale również daleko poza jej granicami. Nie mogło zabraknąć oczywiście
Claude'a Mulota i jego legendarnych dzieł:
„Le sexe qui parle” i
„Le sexe qui parle II”. Oba filmy należą do grona najbardziej zabawnych produkcji, jakie kiedykolwiek nakręcili reżyserzy związani z branżą XXX. W 1976 roku producent, a także współtwórca hitu o gadatliwej waginie,
Francis Leroi, zadebiutował równie niesamowitym i mocno nieprzewidywalnym filmem o tytule
„Tout pour le plaisir”. Nieprzypadkowo bohaterka obydwu produkcji (
„Le sexe qui parle” i
„Tout pour le plaisir”) nosi na imię Joelle.
„Fievres nocturnes” i
„Jouissances Perverses” to dwa równie głośne i znaczące tytuły, ale mające bardzo niewiele wspólnego z rześkim humorem i szaloną zabawą. Zamiast wzbudzać uśmiech na twarzy widza, wprowadzają go w stan sporej dezorientacji. Główny bohater
„Fievres nocturnes” żyje w świecie iluzji i seksualnych fantazji, przez które traci stopniowo kontakt z rzeczywistością. Scenariusz
„Jouissances Perverses” obfituje w nie mniej tajemnicze postaci i mroczne miejsca, w których widz niekoniecznie chciałby się znaleźć. Awangardowy styl obu produkcji tylko utwierdza odbiorców w przekonaniu, że francuscy reżyserzy byli niesamowicie kreatywni i za wszelką cenę unikali stereotypowych schematów i rozwiązań. Puszczając całkowicie wodze fantazji i zdając się na niezwykle bujną wyobraźnię potrafili tworzyć obrazy, której nawet dziś potrafią mocno zadziwić, a czasem nawet zszokować.
Wszystkich czytelników serdecznie zapraszam na wyprawę do Francji za czasów prezydentury Valery'ego Giscarda d'Estainga.