„Nie ma snów śnionych wspólnie” - czy zastanawialiście się kiedykolwiek, czy nasz znamienity pisarz, Stanisław Lem, miał rację? Co jeśli można śnić wspólnie? Spróbujcie wyobrazić sobie taką sytuację, w której zupełnie obca wam osoba opowiada sen, który przyśnił się także i wam. Jedni uznają to za wyjątkowy splot okoliczności, lecz w umysłach niektórych zostanie zasiane ziarenko niepewności. Co jeśli sen nie jest wyłącznie fantasmagorią?

Pierre'a (
Jean-Louis Vattier) od wielu tygodni męczą niepokojące sny. Pojawia się w nich piękna kobieta (
Brigitte Lahaie), którą mężczyzna zna z widzenia. To ich sąsiadka, z którą jeszcze nigdy nie zamienił nawet słowa. Jedna z sennych fantazji różni się mocno od pozostałych – tajemnicza kobieta zostaje brutalnie zgwałcona, a świadkiem całego zajścia jest Pierre. Mało tego, mężczyzna doskonale zna napastnika: jest nim jego kolega z pracy.

„Fievres nocturnes” to jedna z najbardziej niesamowitych produkcji pornograficznych w historii. Śmiało można pokusić się o stwierdzenie, że mamy tu do czynienia z surrealizmem w najczystszej postaci. Absolutnie nieszablonowy scenariusz wypełniony jest po brzegi onirycznymi wizjami, które widz może interpretować na wiele sposobów. Jawa przechodzi w sen wyjątkowo płynnie i główny bohater stale krąży w labiryncie własnego umysłu.

Surrealistyczna, mocno odrealniona atmosfera filmu przypomina w pewnym stopniu „Winogrona śmierci” - jeden z najlepszych filmów w dorobku
Jeana Rollina. Cechą wspólną obu produkcji jest również występ piekielnie zmysłowej
Brigitte Lahaie. W „Fievres nocturnes” wciela się ona w postać seksualnej niewolnicy, która posłusznie wypełnia wszystkie polecenia swego pana; nawet te niezwykle bolesne i uwłaczające jej godności (gwałt!).

Jeśli zapomnimy na moment o wieloznacznej i zawiłej fabule i skupimy się wyłącznie na scenach łóżkowych, to naszym oczom ukarze się nieskazitelny anioł.
Lahaie, ubrana w białą, zwiewną koszulę, przypomina raczej wytwór naszej wyobraźni niż kobietę z krwi i kości. Jak przystało na uległą kochankę podporządkowaną całkowicie swemu panu, nie ma oporów przed intensywnym seksem analnym czy podwójną penetracją (strap-on dildo/członek).

Sceny igraszek są równie nieprzewidywalne, jak sama fabuła. Poza
Lahaie biorą w nich udział:
Ursula White (żona głównego bohatera),
Liliane Lemieuvre (kochanka żony),
Amanda (psychiatra zajmująca się Pierre'em) i
Marie-Dominique Cabannes (pokojówka). Najbardziej intrygującą postacią jest Amanda, której relacje na linii lekarz-pacjent są odmienne od wszelakich wzorców etycznych. Jej pokojówka nie ma z kolei żadnych obiekcji moralnych.

„Fievres nocturnes” pod względem maestrii wizualnej i dźwiękowej nie ustępuje w żaden sposób mistrzowskiej produkcji
„Soumission” (reżyser nakłonił do współpracy samego Alaina Goraguera, wybitnego francuskiego pianistę jazzowego). Film jest niesamowicie trudny w odbiorze, ale dla fanów bezkompromisowej awangardy (twórczość artystyczna Alaina Robbe-Grilleta czy Davida Lyncha) jest to wspaniała podróż w głąb ludzkiej podświadomości.