Walentynki – jedni je kochają (zwłaszcza ci będący w stałych, szczęśliwych związkach), inni zaś szczerzą nienawidzą (głównie samotni oraz ci, którzy przeżyli miłosne rozczarowania). 14 lutego kojarzy się zarówno z zakochanymi spacerującymi pod rękę, nastolatkami całującymi się niemal wszędzie (częstokroć pod publiczkę), jak również bombonierkami, czekoladkami, maskotkami i kwiatkami (tak zwana komercyjna strona święta). Czy jest to także dobra chwila na wspólne obejrzenie filmu porno? I tak, i nie. O ile dla większości mężczyzn nie ma nic bardziej zmysłowego od seksu, płeć piękna może mieć zupełnie inne wyobrażenie na temat romantycznego wieczoru we dwoje. Jeśli jesteście z partnerką krótko – szczerze odradzałbym seans pod szyldem „kino XXX”. Dla tych jednak, którzy trwają w związku od dawna, odrobina wyuzdanej erotyki może stanowić idealną grę wstępną. Zadbajcie o kameralną atmosferę, dobierzcie odpowiedni film (broń Boże pornografię mającą znamiona brutalności!), i rozkoszujcie się wspólnie spędzonym czasem...
Zanim sami udamy się na romantyczny wieczór, spieszymy do Was z walentynkową aktualizacją. Znajdziecie w niej aż dwie produkcje brytyjskiego reżysera
Kendo, które powinny przypaść Wam mocno do gustu. W
„Mademoiselle's Stallions” poznacie młodą ślicznotkę o imieniu Maude i jej wyjątkowo bezpruderyjną matkę (w trakcie wykwintnego przyjęcia potrafi wymknąć się do szopy, aby obciągnąć trzem stajennym). Równie pokaźną dawkę pikantnych scen ujrzycie w znakomitej produkcji
„Lola the Virgin”. Jedni uważają błonę dziewiczą za świętego Graala (wszyscy o nim słyszeli, nikt nie widział), inni – za kawałek błony, który nie ma większego znaczenia. Cóż, akt defloracji po dziś dzień wzbudza skrajne emocje. Bez fabuły, ale za to z pięknymi krajobrazami i zapierającymi dech w piersiach aktorkami trafia do Was produkcja ze studia Wicked Pictures. Czy
„Modern Romance” podbije Wasze serca równie mocno, jak niegdyś
„Bedtime Stories”? Wkrótce się przekonamy.
„Lili” Luki Damiano to film znacznie trudniejszy w odbiorze i mało radosny, choć zakończony happy endem. Losy pięknej dziewczyny w ogarniętym wojną kraju fascynują i nie pozwalają długo o sobie zapomnieć. Na sam koniec zawitamy do studia Digital Playground, które przeżywa obecnie duży kryzys. Oglądając
„Mineshaft” zgrzytanie zębami Wam na szczęście nie grozi. Fantastyczne plenery, dużo sympatycznych postaci i masa humoru zapewnią Wam miły i przyjemny seans.
Życzymy Wam udanego wieczoru i gorącej, namiętnej walentynkowej nocy!
