"I am Cock" to pornoparodia hitu kinowego "Jestem Legendą" z Willem Smithem w roli głównej.
Zacznijmy od kilku słów o oryginale. "I am Legend" to horror nakręcony na podstawie książki Richarda Mathesona o tym samym tytule. Film opowiada o losach Roberta Nevilla, naukowca, który jako jedyny przeżył światową epidemię. Z niewiadomych przyczyn reszta ludzkości przemieniła się w krwiożercze bestie żerujące w nocy. Za dnia Nevilla stara się w miarę normalnie żyć, ogląda filmy, mówi do sklepowych manekinów i poszukuje innych ocalonych ludzi, a w międzyczasie stara się pracować nad odtrutką dla przemienionych.

Parodia w zasadzie opowiada o tym samym. Poznajemy głównego bohatera, który tak jak w oryginale przemierza ze swym wiernym psem opustoszałe miasto odwiedzając sklepy i nawołując ocalałych. Pewnego dnia zauważa manekina postawionego w miejscu, w którym go wcześniej nie było. Zostaje zwabiony do pobliskiego budynku, gdzie rzuca się na niego stado wygłodniałych, zdziczałych samic. Na szczęście Neville posiada antidotum na ich chorobę – swoją spermę!

I w tym momencie dochodzi do zbliżenia aktora z jedną z zakażonych, którą gra Amy Reid. Dziewczyna ma dzikie spojrzenie, jest brudna i ubrana w skąpe, podarte łachy. Porno to w zasadzie standard i scenka jakich wiele, toteż nie ma tu o czym pisać – kilka standardowych pozycji zakończonych facialem.

Samo wykonanie filmu jest przyzwoite. Miasto wygląda na opustoszałe, główny aktor stara się grać, mamy tu elementy nawiązujące do oryginału – dialogi z manekinami, nawoływania Nevilla, włóczenie się z psem. Autorom zabrakło jednak pomysłu na konfrontację zakażonych kobiet z Nevillem. Dziewczyny kręcą się w kółko, robią jakiś marny pokazik, aby w końcu jedna z nich została sam na sam z naukowcem i doszło do zbliżenia.

Szkoda, że to krótki metraż, a nie pełny. Mógłby wyjść bardzo fajny, postapokaliptyczny horror z wieloma możliwościami doprowadzenia do rżnięcia. Autorzy jednak postawili na krótszą formę i przez to "I am Cock" traktuję raczej jako ciekawostkę.