
Prosperująca niegdyś grecka branża erotyczna dołączyła w ostatnim czasie do grona ofiar kryzysu, ponieważ Grecy wydają zdecydowanie mniej na erotyczne zabawki, pornografię i wyuzdaną bieliznę.
Około 50 osób, w zdecydowanej większości młodych mężczyzn, ustawiło się w piątek w kolejce przed otwarciem Erotycznego Snu Aten – największych greckich targów seksu.
Pierwsza edycja tego organizowanego co roku wydarzenia, która miała miejsce w 2008 r. – na samym szczycie greckiej bańki napędzanej długami – przyciągnęła tłumy. Ale później zainteresowanie spadało adekwatnie do stanu gospodarki, która obecnie już piąty rok z rzędu pogrążona jest w recesji.
Działania oszczędnościowe, które Grecja podjęła w celu otrzymania międzynarodowej pomocy, doprowadziły do rekordowego poziomu bezrobocia, a obniżki wynagrodzeń i podwyżki podatków zdławiły wydatki konsumentów.
Kryzys nie ominął branży erotycznej. Według organizatora, szarobrodego George’a Chrysospathisa, którego jowialne maniery natychmiast znikają, kiedy tylko zauważy u kogoś brak 15 euro opłaty za wstęp, liczba wystawców od 2008 r. spadła o połowę, do około tuzina.
- Kiedyś miewaliśmy 20-30 tys. odwiedzających, ale w tym roku nie wiem, jak to będzie. Zobaczymy – mówi Chrysospathis.
Kryzys przetrwał zaledwie co czwarty z 300-400 sex-shopów, które niegdyś funkcjonowały w Atenach. Dla tych, którzy wystawiają swoje towary na tegorocznych targach, biznesowa przyszłość ma raczej ciemne barwy.
- Jest naprawdę źle, stary – mówi właściciel jednego ze stoisk, 38-letni Donatos Passaris, stojący przed długą półką pełną wibratorów, lubrykantów i innych towarów.
Zainteresowanie stoiskiem jest niewielkie i Passaris szybko kończy w rozmowę w obawie, że straci któregoś z potencjalnych klientów.
- Zarabiamy jakieś 20 euro dziennie, jeśli w ogóle – mówi inna detalistka, Marianna Lemnarou. – Część klientów już po prostu nie ma ochoty na seks, a innych nie stać na to, aby w czasach kryzysu kupować nasze produkty.
Nierozstrzygnięte wybory z 6 lipca, które rozpętały kolejną burzę polityczną i mnożą obawy o możliwość opuszczenia przez Grecję strefy euro, tylko pogarszają sprawę. – Od czasu wyborów biznes siadł zupełnie – mówi Lemnarou.
Problemy greckiej branży erotycznej i pornograficznej są odzwierciedleniem kłopotów całej gospodarki.
Na cały grecki sektor seksu składają się głównie małe rodzinne firmy, które są całkowicie uzależnione od zagranicznych dostawców i zmagają z silną konkurencją ze strony podmiotów zagranicznych. – Nie ma u nas ani jednej hurtowni – mówi Chrysospathis.
W przeciwieństwie do innych krajów Europy Zachodniej, gdzie sex-shopy można znaleźć w centralnych dzielnicach i przy głównych ulicach handlowych, greckim sklepom tego typu nie udało się trafić do bardziej prestiżowych lokalizacji i zmienić obskurnego wizerunku.
Praktycznie wszystkie mieszczą się w brzydkich betonowych budynkach, w okolicach myjni samochodowych lub fast-foodów w zaniedbanych częściach miasta.
Tak jak greccy producenci musieli się zmagać z gwałtownie rosnącymi wynagrodzeniami z powodu wejścia kraju do strefy euro, tak lokalni producenci bielizny erotycznej stanęli w obliczu taniej, zagranicznej konkurencji.
- Chińczycy i Turcy nas wykańczają – mówi 55-letni Lefteris Papadopoulos, który w promocji oferuje seksowne majtki, podwiązki i pończochy w cenie 5-10 euro za sztukę.
Licząc na patriotyzm obywateli, na swoim stoisku wywiesił napis „Produkty wytworzone w Grecji”, a na półkach poustawiał greckie flagi.
W Grecji funkcjonował swego czasu niewielki, ale prężny sektor produkcji pornograficznych, który dawał zatrudnienie ok. 1000 osobom, m.in. aktorom, fotografom i operatorom kamer.
W latach 80. filmy kręcono na odludnych, piaszczystych plażach rozsianych po wielu greckich wyspach. Dzięki angielskiemu dubbingowi erotyczne produkcje trafiały na eksport.
Jednak później lokalnym producentom skrzydła podcięła darmowa pornografia w Internecie i produkcje z krajów Europy Wschodniej. – Pięć z siedmiu greckich gwiazd porno pochodzi z Węgier – mówi Chrysospathis.
Na targach tylko jedna firma promuje swoje produkcje. Tytuł filmu – Pokusa na Santorini – wyraźnie wskazuje, że film jest na eksport , nawiązując do jednej z najpopularniejszych greckich destynacji turystycznych.
Nie wszystkim jednak udzielają się ponure nastroje. Antigone Koi, 33-letnia psycholożka wykształcona w Stanach Zjednoczonych, twierdzi, że znalazła receptę na niszowy sukces dwa lata temu. Kobietom, a od niedawna także mężczyznom, oferuje lekcje tańca na rurze.
- Tylko niewielka część kursantów uczy się, aby później robić karierę w strip-teasie. – mówi.
Wielu obawa się powrotu do drachmy, co byłoby kolejnym ciosem dla całej branży. Praktycznie wszystkie seks gadżety są importowane z krajów, takich Niemcy i Polska, a dewaluacja drachmy uczyniłaby je niedostępnymi.
- Wibrator, który obecnie kosztuje 20 euro, zdrożałby do 50 – mówi Passaris.
A nam pozostaje zaprosić do lektury jak na razie jedynego greckiego filmu porno na naszym portalu
Orgia stin Kerkyra AKA The Pussycat Syndrome.