
Chińskie władze oskarżają Google o umożliwianie obywatelom ChRL zbyt łatwego dostępu do materiałów pornograficznych. Politycy grożą firmie, że jeśli sytuacja szybko się nie zmieni, to będą zmuszeni rozpocząć poważniejsze działania przeciwko wyszukiwarce.
"Chińska strona z wyszukiwarką Google nie zainstalowała filtrów blokujących materiały pornograficzne, tak jak wymaga tego nasze prawo. Z tego powodu do naszego narodu przeniknęło mnóstwo szkodliwych treści. Domagamy się od Google by firma dostosowało się do naszych żądań. W przeciwnym razie zrobimy wszystko by odpowiednie departamenty zajęły się tą sprawą" - czytamy w oświadczeniu organizacji China Internet Illegal Information Reporting (CIIRC), które zostało również odczytane w najważniejszym chińskim wydaniu wiadomości.
Okazuje się, że oprogramowanie, które chiński rząd chce zainstalować na wszystkich komputerach w państwie, blokuje nie tylko strony o treściach pornograficznych - jak twierdzą władze - ale również zawartość związaną z zakazanym w Chinach ruchem mistyczno-religijnym.
Specjalny zespół naukowców z Uniwersytetu w Michigan zbadał oprogramowanie Green Dam i w swoim raporcie opisał wiele aspektów aplikacji. Okazało się, że program automatycznie zamyka okno przeglądarki, gdy trafi na słowo powiązane z zakazanym w Chinach ruchem mistyczno-religijnym Falun Gong. Zanim to nastąpi na ekranie monitora wyświetla się również okienko pop-up z informacją, że strona jest "szkodliwa". Co więcej, to samo dzieje się, gdy program znajdzie kilka innych sformułowań o charakterze politycznym, np. "evil Jiang Zemin" odnoszące się do byłego prezydenta Chin.
Także bezpieczeństwo Green Dam budzi wielkie kontrowersje. Z raportu wynika bowiem, że specjalnie przygotowane adresy web mogą zamienić bufory odpowiedzialne za uruchamianie URL i przekierować użytkowników na strony zawierające złośliwe oprogramowanie. Taka operacja wystarczy by dołączyć urządzenia do sieci botnetowych.
Warto dodać, że co prawda użytkownik będzie mógł odinstalować program, jednak deinstalator pozostawia w systemie pliki z aktywnością użytkownika.
Znalezienie wspomnianych funkcji i luk w Green Dam zajęło zespołowi około 12 godzin. Trudno określić jakie skutki miałoby zainstalowanie programu na setkach tysięcy komputerów i wystawienie ich na celownik nieokreślonej liczby hakerów.