Czasami życie nie toczy się tak, jak wcześniej zakładaliśmy. Laura, młoda, świeżo upieczona żona, nie spodziewała się tak drastycznego zwrotu akcji w swoim życiu; jeszcze wczoraj wraz ze swoim ukochanym przeżywała najpiękniejsze momenty, teraz po zabójstwie małżonka, została z niezapłaconymi rachunkami i z milionem wierzycieli na głowie. Na dodatek mordercy jej męża nie spoczną, dopóki nie odnajdą kobiety. Laura tymczasem pracuje w burdelu jako sprzątaczka. Zdesperowana, nie mająca perspektyw na przyszłość, decyduje się na dość odważny krok...

"Queen of the Road" pokazuje ponury świat, bez grama kolorów. Laura (
Rumika Powers) jest z góry skazana na stracenie. Ludzie, których spotyka na swojej drodze, nie ułatwiają jej życia. W zasadzie, oprócz niej, nie ma tu pozytywnej postaci, przez co czeka ją nieuchronna droga w dół. Ale czy aby na pewno? Oczywiście jest druga część, ta natomiast jest takim zdecydowanym wprowadzeniem, pokazującym że można mieć jedynie oparcie w sobie samym, jeżeli żyje się w świecie wilków przebranych w owcze skóry.

Film z opisu powinien wydać się produkcją idealną, i w sumie tak jest, jeżeli kogoś nie razi niski budżet (jak na porno, to chyba nie taki niski). Wykonanie filmu nie powala, nawet na film klasy C. Dużo statycznych ujęć i ubogie atelier, do tego nierówny jeżeli chodzi o grę aktorską; ale o dziwo może się podobać! I to bardzo! Na plus idzie klimat i fabuła, można by z tego zrobić porządny film fabularny, do tego jest bardzo emocjonalny. Gdyby nie przeciętne wykonanie, warto by obejrzeć z dziewczyną/żoną (lubującą się, rzecz jasna, w masie bitej śmietany).

Na plus idą świetne wytryski:
Mike Foster - duży kaliber i daleki zasięg,
Frank Gun - mniejszy kaliber, ale bez problemu mógłby pracować w budce z lodami. Warto wspomnieć o
Bruno Sx - z faceta leje się jak ze strażackiej sikawki; widać doskonale, że niektórym dziewczynom naprawdę się to podoba. Duży niesmak pozostawia scena z udziałem Mike'a Fostera (nawet w tych hitowych pornosach zdarzają się takie kłody). Reszta scen trzyma dość nierówny poziom, ale i tak są lepsze od wyżej opisanej, no i analu nie zabrakło. Kolejnym argumentem przemawiający na korzyść produkcji są liczne lokalizacje. Akcja co rusz przenosi się w ciekawe rejony.

"Queen of the Road" powinien przypaść do gustu tym, którzy nie poszukują wysokobudżetowego hiciora, lecz ich serce bije w nieco innym świecie. Świecie bez fajerwerków, ale też nie pozbawionym prawdziwych emocji. Bo taka właśnie jest "Królowa Dróg" ("Queen of the Road").