Niektóre popularne wytwórnie porno chyba myślą, że wystarczy kilka znanych nazwisk i tytuł nie zaczynający się od słów "Sex", "Fuck", bądź "Porn", czy innych równie wyświechtanych słów, aby przyciągnąć publikę. Tak też właśnie pomyślał Robby D. z Digital Playground kręcąc najnowszą produkcję "Skip Trace".
Film ten nawet nie posiada fabuły, a na wszystkich portalach z nowościami porno DVD dumnie jest opisany jako "feature". Nie ma tu jakiegoś wprowadzenia, nie ma zakończenia, nie bardzo wiadomo w ogóle, o co chodzi. Widzimy dwie laski (Jesse Jane i Riley Steele) z policyjnymi odznakami na klacie, ubrane na sportowo-militarnie i z wielkimi giwerami w łapkach. Nachodzą jakiegoś typa i go aresztują. Potem 1,5 godziny dymania i 3 minuty dialogów. The End.
Kto stracił 1,5 godziny oglądając tego gniota może czuć się zrobiony w wała. W filmie nie ma absolutnie nic, co by było godne uwagi. Został on chyba nakręcony w przerwach między innymi filmami, scenografie to te same wnętrza, które widzieliśmy już w innych ich produkcjach (choćby, żeby wspomnieć salę z workami treningowymi i ringiem) i z tymi samymi rekwizytami (duże strzelby i pistolety). Znajdziemy tutaj te same twarze, co w każdym innym filmie DP i takie same nużące sceny porno - 5 akcji damskomęskich zupełnie pozbawionych pazura, namiętności, czegokolwiek, by warto zawiesić na nich oko na dłużej niż 5 sekund.
Gniot straszny, w którym nie odnajduję żadnego plusa, nakręcony na odwal się, aby tylko zgarnąć parę dolców więcej od nieświadomych widzów. Także ostrzegam Was - nie tykajcie, bo śmierdzi torfem.