
Historia dobrze znana, ale przypomnijmy ją raz jeszcze. Pod koniec 2010 roku studio New Sensations zorganizowało konkurs na najlepszy scenariusz – motywem przewodnim był romans; wytwórnia kręciła wówczas popularną serię „Romance”. Wśród nadesłanych prac znalazła się również ta sygnowana nazwiskiem
Jacky St. James. Romantyczna historia miłosna zatytułowana
„Dear Abby” wygrała konkurs, a
Eddie Powell nakręcił na jej podstawie film. Warto dodać, że scenariusz
„Dear Abby” triumfował także na gali rozdania nagród AVN. Od tego momentu
Jacky St. James związała się stałym kontraktem z New Sensations/Digital Sin, a kolejne lata przyniosły dziesiątki nagród i wyróżnień. Do najpopularniejszych filmów w dorobku Jacky należą:
„Torn”,
„The Temptation of Eve”,
„Love, Marriage & Other Bad Ideas”,
„Second Chances” oraz trylogia
„The Submission of Emma Marx”. Teraz czas na kolejny ważny krok w jej karierze.
Już 12 maja 2016 roku swoją premierę w amerykańskiej telewizji Showtime („Dexter” „Californication” i cała masa innych kultowych seriali) będzie mieć nowy serial pt. „Submission”. Cały projekt został stworzony od podstaw przez
Jacky St. James – Jacky napisała scenariusz oraz wyreżyserowała 6 półgodzinnych odcinków. W obsadzie pojawiają się mainstreamowi aktorzy, ale James nie zapomniała także o swojej przeszłości w branży porno: w jednej z głównych ról zobaczymy atrakcyjną i doskonale wszystkim znaną
Skin Diamond.
Czy
Jacky St. James zagości na stałe w ramówce Showtime?
W oczekiwaniu na premierę „Submission” przygotowaliśmy kolejną aktualizację. Motywem przewodnim są dzieła literackie – i to takie, o których istnieniu wiedzą wszyscy, nawet ci, którzy bardzo niechętnie sięgają po książki. Szekspir, Alighieri... jedynym mniej znanym poetą jest Geoffrey Chaucer (choć jego „Opowieści kanterberyjskie” dziełem anonimowym zdecydowanie nie są!). Reżyserzy parający się pornografią wielokrotnie sięgali po słynne utwory literackie, chcąc nadać im bardziej wyuzdanego charakteru. Efekty ich poczynań są rozmaite – czasem trafiały się prawdziwe perełki filmowe (ot choćby
„Ribald Tales of Canterbury” czy
„Hamlet”), ale równie często można było natknąć się na mocno rozczarowujące obrazy pokroju
„Macbetha” czy dylogii „Divina Commedia” (
część 1 i
część 2). Z pewnością warto jednak skonfrontować literackie arcydzieła z filmowymi adaptacjami. Częstokroć znane na pamięć cytaty nabierają zupełnie nowego znaczenia.
Życzymy przyjemnej lektury!