Mam słabość do małolat. Zawsze wybierałem partnerki młodsze o kilka lat, a koniec końców związałem się (choć nie węzłem małżeńskim) ze ślicznotką o dekadę młodszą. I nie ma tu mowy o żadnym kryzysie wieku średniego, który dopiero przede mną. Nie będzie więc nikt zaskoczony fascynacją, jaką darzę filmy pornograficzne z udziałem młodych gwiazdek. Na dziewczęta urodzone w latach 90-tych XX wieku patrzę z ogromną przyjemnością, ale muszę stanowczo podkreślić jeden niezwykle istotny fakt: nie gustuję wyłącznie we współczesnych aktorkach. Z równie wielkim zapałem, a może i nawet większym!, podziwiam piękności, które elektryzowały widzów w dawnych czasach. Dawnych, czyli sięgając aż do lat 70-tych i 80-tych. Dla wielu młodszych widzów to prawdziwa prehistoria, a ówczesne gwiazdy kina XXX to obecnie w dużej mierze... babcie. Babcie z pięknymi wspomnieniami z czasów młodzieńczych.
Jeśli napiszę, że moje ulubione filmy pornograficzne poświęcone uczennicom pochodzą z Francji, to właściwie wszyscy jednym chórem zakrzykną: „Russian Institute”. Otóż nie, moi mili!
Szanuję niniejszą serię i doskonale wiem, że dla wielu widzów jest absolutnie kultowa, cudowna; wiążą z nią same miłe wspomnienia. I nie zamierzam z tym absolutnie polemizować! Jasne, prawdopodobnie mógłbym wytknąć szereg błędów
Bodilisowi, zakwestionować podziw dla tych produkcji... Mógłbym, ale po co?! Są tacy, którzy pierwszy raz zetknęli się z filmami porno oglądając którąś z kolejnych odsłon tego cyklu. I to chyba jest najokazalsze osiągnięcie
Bodilisa: stworzenie filmów, które na stałe zagoszczą w świadomości ludzi. „Russian Institute” to cykl zapisany już na stałe w europejskiej historii pornografii filmowej.
Skoro nie Dorcel i „Russian Institute”, to kto? Odpowiedź jest prosta: Alpha France. Wspaniała wytwórnia, która nie miała sobie równych we Francji w latach 70-tych i na początku 80-tych. Studio zrzeszało najwybitniejszych francuskich producentów, reżyserów oraz najsłynniejsze i najpiękniejsze aktorki, na czele z legendarną
Brigitte Lahaie.
Brigitte ma na swoim koncie wiele wspaniałych ról, ale jedną z najważniejszych (dla mnie osobiście: najlepszą) kreacji była rola dyrektorki szkoły dla dziewcząt w niezapomnianej produkcji
„Little Schoolgirls”.
Spektakularny majstersztyk w reżyserii
Claude'a Mulota stanowi uosobienie wszystkich cech charakterystycznych dla „schoolgirl porn”. Piękne i nieprzyzwoicie seksowne uczennice w obowiązkowych mundurkach, ponętna dyrektorka szkoły oraz profesorowie – starsi panowie ochoczo zerkający w stronę apetycznych podopiecznych. Arcydzieło pornografii, które bawi, podnieca i nie pozwala o sobie zapomnieć po ponad 35 latach od premiery.
Frywolne uczennice pojawiły się również w innym klasyku europejskiej pornografii filmowej, mianowicie
„Pussy Talk”. W tym przypadku losy nastolatki były jedynie wątkiem pobocznym, ale ponownie reżyser wprawia widza co chwila w zdumienie.
Claude Mulot był fenomenalnym twórcą, ale palma pierwszeństwa dla najwybitniejszego francuskiego reżysera pornografii filmowej należy do
Gerarda Kikoine'a.
Kikoine miał na koncie całą masę nieszablonowych, unikalnych produkcji. W swojej bogatej karierze kilkakrotnie przedstawiał własną wizję szkolnych deprawacji młodych dziewcząt. Największą popularność zdobyły dwa tytuły:
„French Finishing School” z motywem szantażowania profesora przez podopieczną, oraz „Pensionnat de jeunes filles” z całą masą wyuzdanych scen i fantastycznym popisem legendarnej
Marylin Jess (orgia na stole bilardowym!).
Oczywiście wspaniałych produkcji z motywem uczennic było znacznie więcej, ale nie chcę zupełnie odbiec od głównego przesłania: francuscy reżyserzy zachwycają widzów ślicznotkami w szkolnych mundurkach od niepamiętnych czasów. Seria „Russian Institute” stanowi jedynie kontynuację schematów wypracowanych w odległych czasach przez cały tabun różnych – lepszych i gorszych – reżyserów. Z całą dozą prawdopodobieństwa mogę jednak założyć, że wielu dawnych protoplastów oniemiałoby na widok obecnych aktorek związanych z wytwórnią Dorcela. Francja nadal pozostaje jednym z najważniejszych ośrodków branży XXX na świecie.
Pora na pierwszą aktualizację w nowym roku. Odrobinę przydługi wstęp zwiastował filmy koncentrujące się na młodych dziewczętach w szkolnych uniformach, więc czas zmierzyć się z niezwykle popularnym cyklem „Russian Institute”. Ktoś mógłby użyć słów nagminnie wypowiadanych przez
Sashę Grey: „zabierasz się za to od dupy strony”, ale osobiście nie widzę żadnych przesłanek nakazujących opisywanie serii w kolejności chronologicznej. To nie są produkcje ściśle powiązane ze sobą fabularnie – obojętne, w którym miejscu rozpoczniecie swoją przygodę z „Russian Institute”, choć wielu widzów z pewnością zaczęło ją już wiele lat temu.
„Holidays at My Parents” to chluba całego cyklu, jedyna odsłona, która zdobyła nie tylko popularność wśród fanów, ale także została wyróżniona mianem najlepszego europejskiego filmu. Paradoksalnie jest to obraz, który mocno odbiega od całej serii „Russian Institute”. Piękne dziewczyny w białych koszulach i krótkich kraciastych spódniczkach (
Lola Reve,
Ariel Rebel i
Cayenne Klein) wybrały się na wymarzone wakacje. Koniec z nauczycielami, potajemnymi schadzkami i namiętnym seksie w szkolnej ubikacji. Przyszło lato, pora więc na szaleństwa na łonie natury. Gwarantuję, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Nawet ci, którzy... nie lubią „Russian Institute” (jest ktoś taki?!).
Po wakacyjnych szaleństwach
Loli Reve i jej koleżanek udamy się znów w szkolne mury, aby rozpocząć nowy semestr.
„New School Girl” to jubileuszowa, dwudziesta i zarazem ostatnia część serii wyreżyserowana przez
Bodilisa. Jego miejsce wkrótce zajął
Franck Vicomte, ale o tym porozmawiamy sobie w naszej kolejnej aktualizacji. Tymczasem warto zerknąć na śliczną
Tiffany Doll oraz wspaniałą
Anissę Kate w roli nieugiętej dyrektorki placówki.
Na tym nie kończy się nasze spotkanie z Dorcelem. W zanadrzu pozostała jeszcze
„Inicjacja młodych libertynek” z niesamowitą
Manon Martin, a więc największym objawieniem francuskiego kina XXX w 2015 roku. Zmysłowa
Martin błyskawicznie rozkochała w sobie publiczność prezentując kuszące ciało w „First Orgy for My Wife” oraz spektakularnej produkcji
„Manon's Perfume”. W
„Inicjacji młodych libertynek” zobaczycie także kilka innych nie mniej uwodzicielskich ślicznotek.
We Francji brylowała
Manon Martin, w USA wszyscy zachwycali się wspaniałą
Evą Lovią. Wytwórnia Digital Playground skończyła wreszcie z faworyzowaniem bliźniaczko podobnych blondynek i dała szansę innym pięknościom.
Eva Lovia swojej okazji nie przegapiła, dzięki czemu możemy podziwiać ją w kilku całkiem niezłych produkcjach.
„Open Relationship” nie jest szczytowym osiągnięciem studia Digital Playground, ale wiele wskazuje na to, że kryzys został zażegnany.
Eva Lovia,
Romi Rain,
Josie Jagger... czyżby nastała era uroczych brunetek?
Na koniec jedna z najważniejszych informacji 2015 roku: studio X-Art podpisało kontrakt z wytwórnią Adult Source Media! Tak, tak, już nie trzeba będzie śledzić pojedynczych scen prezentowanych na stronie X-Art, lecz każdy fan pornografii będzie mógł zaopatrzyć się co miesiąc w dwie nowe produkcje wydane na DVD (wkrótce pojawi się Blu-ray). Debiutancki
„Lover's Lane” zwiastuje porcję wysublimowanej rozrywki na najwyższym poziomie. Warto wspomnieć, że X-Art nie zajmuje się wyłącznie filmami dla par, a więc warto bacznie przyglądać się kolejnym premierom – fani fetyszy, orgii i BDSM także znajdą tu coś dla siebie!
Życzymy przyjemnej lektury!