
Lipiec – czas urlopów, zagranicznych wojaży, etc. Okres wakacyjny sprzyja bez wątpienia podróżowaniu, ogólnie pojętemu wypoczynkowi oraz... inicjacji seksualnej. Spanikowani rodzice drżą na samą myśl o wysłaniu swojej ukochanej pociechy na niezapomniane wczasy, z których ich nastoletnia córeczka wróci z mocno wstydliwym balastem w postaci ciąży. Nie chcąc karcić własnego dziecka i odbierać mu frajdy z wakacyjnego odpoczynku rodzice prześcigają się w pomysłach jak uchronić swoją dorastającą latorośl. Prośby, groźby, długie, edukacyjne rozmowy stanowią nieodzowny punkt przygotowań do wymarzonego wyjazdu. Na ile się one potem przydadzą? Cóż, czasem trzeba poczekać kilka miesięcy na rezultat.
Dość przewrotnie i na pewno nie pomyśli rodziców napiszę, że wakacje to... wspaniały moment na rozpoczęcie współżycia. Czynników jest wiele, ale najprościej jest mi odnieść się do własnej przeszłości. Wiele, wiele lat temu podczas jednego z gorących dni lipca bądź sierpnia wybrałem się na polanę wraz ze swoją ówczesną dziewczyną. Rozłożyliśmy na trawie kocyk, po czym przystąpiliśmy do igraszek. Do dziś dnia pamiętam pewną nieśmiałość i nieporadność, ale i zarazem ogromną radość. Obopólny pierwszy raz był wspaniałym doświadczeniem i ogromnym przeżyciem, które dość wyraźnie utkwiło w mojej pamięci. Mało tego, mimo że życie napisało nam zupełnie nowe historie cały czas utrzymujemy ze sobą kontakt. Wakacyjny seks pozostaje zaś naszym słodkim sekretem.
W obecnych czasach podejście do seksu uległo dużej zmianie, ale raczej nie na lepsze. Choć daleki jestem od gloryfikowania inicjacji seksualnej jako wydarzenia, które wpłynie na przyszłość człowieka, to z pewnością nie deprecjonowałbym tego doświadczenia. Odbycie pierwszego razu pod wpływem alkoholu czy narkotyków mija się kompletnie z celem. Nie warto też ulegać namowom znajomych, którzy już dawno mają to za sobą. Nie istnieje żaden złoty środek – jedni rozpoczynają współżycie bardzo wcześnie, inni znacznie później. Najważniejsze, aby moment rozpoczęcia współżycia budził u nas wyłącznie pozytywne wspomnienia.
Po odbyciu sentymentalnej podróży do czasów młodości, pora wrócić do teraźniejszości i zająć się naszą kolejną aktualizacją. Rozpoczynamy z prawdziwym przytupem - od świetnej produkcji
„Love, Lust & Longing” w reżyserii
Scotta Allena. Rzetelny i wciągający scenariusz tego filmu zdobędzie sympatię wielu widzów, a śliczne kociaki w obsadzie (w tym azjatyckie tygrysice:
Marika Hase i
Asa Akira) nie pozwolą Wam się nudzić nawet na moment. Następnie przyjrzymy się dwóm częściom „Grandi labbra” (
1 i
2) - obrazom, które idealnie wkomponowują się w schemat wakacyjnych filmów dla dorosłych. Słońce, plaża, kilka atrakcyjnych europejskich dziewcząt – czego chcieć więcej? Ani jednej kuszącej aktorki nie spotkanie natomiast w
„Starship Eros”. Tytuł budzi nieodłącznie skojarzenia z „Gwiezdnymi wojnami”, ale porównywanie dzieła Lucasa do niskobudżetowego bubla to daremny trud. Na sam koniec dowiecie się, dlaczego nie należy porywać dla okupu nimfomanki. Mocno absurdalna komedia
„Abduction of an American Playgirl” to kolejny „hit” odkurzony przez wytwórnię Vinegar Syndrome.
Życzymy przyjemnej lektury! Nie dajcie się upałom!