Jestem wielkim zwolennikiem urody naszych rodaczek, ale żeby nie wyjść na hipokrytę (swoje serce oddałem Rosjance; i nawet nie musiała mi przystawiać karabinu do skroni!) napiszę inaczej: od dawien dawna Polki uważane są przez wielu za najpiękniejsze kobiety na świecie. Na gali w Los Angeles, która odbyła się raptem kilkanaście godzin temu, okazało się, że Polki są nie tylko piekielnie atrakcyjne, ale także opanowały do perfekcji sztukę miłosną. Urodzona w Polsce
Misha Cross została wyróżniona dwiema statuetkami, w tym dla Najlepszej zagranicznej (czytaj: europejskiej) performerki. Serdecznie gratulujemy
Mishy i życzymy, aby kolejne nagrody zebrała już za kilka dni – podczas uroczystej gali AVN 2015!
Wyniki tegorocznego plebiscytu można uznać za sensacyjne. Nie było na sali zapewne ani jednej osoby, która uwierzyłaby w brak statuetek dla dwóch najgłośniejszych produkcji 2014 roku:
„Aftermath” i
„Holly... Would”.
Brad Armstrong, który co roku wyjeżdża z gali z workiem nagród, przeżył jeden z najbardziej rozczarowujących wieczorów w całej swojej karierze.
Najwięcej powodów do radości ma z pewnością
Eli Cross, który nie tylko otrzymał zaszczytne miano Najlepszego reżysera, ale ponadto jego film -
„Wetwork” - zgarnął aż siedem statuetek! Ta najbardziej znacząca to laur dla Najlepszego filmu roku (oprócz tego wyróżniono obraz m.in. za Najlepszy montaż i Najlepszą scenografię).
Tytułem Najlepszego reżysera (za tzw. całokształt) okrzyknięto znaną i bardzo lubianą
Jacky St. James. W 2014 roku nakręciła ona kilka fantastycznych produkcji, które otrzymały szereg nagród. Warto wspomnieć przede wszystkim o
„The Sexual Liberation of Anna Lee” (Najlepszy film dla par) oraz
„Second Chances” (4 statuetki; lepszy był jedynie
„Wetwork”).
Podczas castingu do
„Second Chances” Jacky St. James uległa aparycji uroczej
Carter Cruise, powierzając jej główną rolę w filmie. Kobieca intuicja jej nie zawiodła, a słodziutką
Carter wybrano Najlepszą aktorką; dodatkowo zgarnęła również statuetkę dla Najlepszej debiutantki. Mianem Najlepszego aktora, co staje się już swoistą tradycją, uhonorowano
Stevena St. Croixa (główna rola w
„Wetwork”).
Filmy europejskie potraktowano jako zło konieczne, o którym należy jak najszybciej zapomnieć. Miano Najlepszego studia otrzymał tradycyjnie Dorcel, a Najlepszym reżyserem uznano
Herve Bodilisa, twórcę „Russian Institute: Lesson 19: Holidays at My Parents” (Najlepszy film zagraniczny).
Już teraz można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że laureaci XBIZ będą różnić się znacząco od zwycięzców gali AVN. Nam pozostaje wierzyć, że
Misha Cross zostanie doceniona na obu ceremoniach.