Impulsem do stworzenia niniejszej aktualizacji był post napisany przez jednego z naszych nowych czytelników. Dotyczył on filmów porno, w których pojawia się swinging. I choć wydaje się to nieprawdopodobne, współcześni reżyserzy niezwykle rzadko sięgają po takową tematykę. Moje zaskoczenie bierze się w głównej mierze z tego, że zjawisko swingowania nabrało ogromnego rozmachu w ciągu ostatniej dekady. Za sprawą dynamicznego rozwoju internetu małżeństwa, które szukają singli/par do wspólnych igraszek, mają mocno ułatwione zadanie. Już nie muszą, jak np. jeden z bohaterów filmu
„Grande levrette”, przeglądać prasy z ogłoszeniami matrymonialnymi. Zamiast tego wystarczy poświecić chwilę wolnego czasu na buszowanie po sieci, gdzie jest wiele stron bądź forum internetowych, na których rozmawiają swingersi. No właśnie, oprócz możliwości wspólnych spotkań można zapoznać się z opowieściami innych par, dowiedzieć się o plusach i minusach tego typu miłosnej przygody, a często także zobaczyć zdjęcia innych małżeństw.
Swinging zdecydowanie nie jest dla każdego i - przynajmniej w mojej opinii – sprawdza się tylko w przypadku małżeństw z długoletnim stażem. Warto pamiętać, że rutyna w sypialni to coś, z czym boryka się wiele par, a udział w swingers-party absolutnie nie jest lekiem na całe zło. Zanim więc zdecydujecie się na taką formę rozrywki, wpierw zadbajcie o płomień namiętności we własnej alkowie.
W aktualizacji znajdziecie pięć filmów poświęconych tematyce swingingu. Trzy z nich wyreżyserował
Burd Tranbaree, dwa kolejne -
Jean Desvilles. Już na pierwszy rzut oka widać dość spore różnice pomiędzy stylem filmowania obu twórców. Dla
Tranbaree najważniejsze są sceny łóżkowe, znacznie mniej uwagi przykłada do scenariusza czy scenografii. Owszem, w jego dorobku znajdziecie też kilka iście spektakularnych produkcji, ale stanowią one niewielki ułamek z pokaźnej filmografii artysty.
„Grande levrette”,
„Couple "libere" cherche compagne” i
„Chambres d'amis tres particulieres” mają wiele cech wspólnych – wszystkie skupiają się na małżeństwach, które szukają sposobów na wzbogacenie ich pożycia seksualnego. Nie trudno zgadnąć, że niezwykle łatwo znajdują singli/małżeństwa, które mają zbieżny cel. Z trzech bardzo podobnych do siebie produkcji najbardziej intrygująca wydaje się
„Chambres d'amis tres particulieres”, gdzie widzowie mogą przenieść się na chwilę do roku 1926.
Jean Desvilles ma w dorobku znacznie mniej filmów od
Tranbaree, ale jego produkcje cieszą się dużą popularnością. Oglądając
„Les Weekends d'un couple pervers” uważne oko widza dostrzeże mnóstwo podobieństw do
„Perversions d'un Couple Libere”. Nie wzięły się one znikąd, twórca nakręcił oba filmy w niewielkim odstępie czasu, zatrudniając niemal tę samą obsadę, a w produkcji pojawiają się te same lokalizacje (m.in. elegancki dom z basenem). Warto wspomnieć również o
Chantal Norze, aktorce, która zagrała we wszystkich trzech produkcjach - w
„Fantaisies pour couples” zastępuje ją w scenach rozbieranych dublerka, w dwóch pozostałych filmach Chantal bierze czynny udział w rozmaitych zabawach seksualnych.
„Les Weekends d'un couple pervers” wyróżnia się na tle pozostałych obrazów nieco odmienną fabułą, w której wiele uwagi poświęcono psychofizycznej relacji pomiędzy dwoma kobietami (doświadczoną mistress i młodą, nieco naiwną niewolnicą). Z filmu dowiecie się również, dlaczego w kinie nie sprzedaje się lodów.
Niniejsza aktualizacja jest pierwszą z sześciu, w których postaram się przybliżyć filmy ze słynnej francuskiej wytwórni
Alpha France. Kolejne pojawią się w ciągu najbliższych miesięcy.
Fanów współczesnej pornografii uspokajam – nie zabraknie także aktualizacji z nowościami.
Jak zwykle życzę wszystkim czytelnikom przyjemnej lektury!