Joe D'Amato i
Mario Salieri – dwóch włoskich reżyserów, którzy zapisali się złotymi zgłoskami w historii europejskiej – jak również światowej – pornografii filmowej. Niektórzy wielbiciele kina XXX poszerzyliby tę listę o kilka innych nazwisk.
Luca Damiano,
Antonio Adamo oraz
Alessandro Del Mar mają w dorobku przynajmniej kilka solidnych produkcji, które cieszą się wielką estymą wśród widzów. Nie można zapomnieć również o twórcy, który wzbudza mnóstwo kontrowersji. W dorobku Tinto Brassa znajdują się głównie filmy erotyczne, ale chwilami reżyser niebezpiecznie zbliża się do linii oddzielającej miękką pornografię od twardej. W „Kaliguli” ją przekroczył... Kto jeszcze lubi balansować na granicy?
Rocco Siffredi to niezwykle sympatyczny facet, któremu nie sposób odmówić... Całe tabuny kobiet, które gościły w jego sypialni, mogą to potwierdzić.
Najbardziej znanym włoskim reżyserem jest jednak – uwaga, niespodzianka! -
Axel Braun. Tak, tak, twórca nieskończonej ilości porno parodii urodził się w Italii. Karierę reżyserską zawdzięcza ojcu (
Lasse Braun był pionierem europejskiej pornografii filmowej), a swoje pierwsze kroki w branży porno stawiał u boku Joano Cerettiego, słynnego włoskiego producenta. W późniejszych latach Axel przeniósł się do USA (osiadł na stałe w Los Angeles), i rozpoczął niezwykle udaną przygodę z amerykańskim światkiem porno. O swoich korzeniach na pewno nie zapomniał, ale próżno szukać w jego produkcjach europejskich ślicznotek (a co dopiero Włoszek!). Nie ulega wątpliwości, że Rocco jest na dzień dzisiejszy największą chlubą włoskiej branży pornograficznej, lecz paradoksalnie to Axel Braun zdobył najwięcej nagród w historii. Mamma mia!
Mundial trwa w najlepsze, ale nie zapomnieliśmy o aktualizacjach. Nie trudno zgadnąć, że tym razem wzięliśmy pod lupę filmy pochodzące ze słonecznej Italii. Bez obaw – Axela Brauna tutaj nie znajdziecie. Zaczniemy od
Salieriego i dwóch części
„Stavrosa”. Losy ekscentrycznego bogacza, który pławił się w luksusach i otaczał najpiękniejszymi kobietami, na pewno przypadną Wam do gustu. Znajdą się nawet i tacy, którzy określą dylogię mianem największego majstersztyku w jego reżyserskim dorobku. Jednego możecie być pewni – Salieri nigdy był zwykłym rzemieślnikiem, który stawiał ilość nad jakość. Większość jego produkcji to dopracowane w najdrobniejszych detalach obrazy, które zachwycą estetów i koneserów kina. Trzecia część
„Cronaca Nera” to równie interesująca dawka igraszek w alkowie oraz nie mniej intrygującej fabuły. Dodatkowy smaczek stanowi legendarna piękność z Włoch –
Selen. Był Salieri, czas na
D'Amato. Gdybyśmy chcieli opisać wszystkie jego filmy pornograficzne, to każdy z recenzentów miałby zajęcie na najbliższe czterdzieści lat. D'Amato zdecydowanie stawiał na ilość, ale ciężko zarzucić mu fuszerkę. Znaczna część wyreżyserowanych przez niego produkcji jest wyjątkowo solidna, i z przyjemnością ogląda się je po latach.
„L'Angelo dell'inferno” wieńczy tzw. piekielną trylogię („Demons of Lust”, „The Seven Sexy Sins” i „The Devil's Lair”). Demony, diablice i ludzka podatność na grzechy. Można jednak odnieść wrażenie, że na widok pięknej
Evy Henger nie straszne nikomu nawet piekielne czeluści. Na koniec zostawiamy film mocno zapomniany – i słusznie! -
„Bollenti Spiriti”, gdzie w główną rolę wcieliła się mocno już przyblakła włoska gwiazdka porno -
Asia D'Argento.
Życzymy przyjemnej lektury!