
Dwa tygodnie temu zajmowaliśmy się wyłącznie produkcjami amerykańskimi, tym razem jeden z naszych recenzentów wziął pod lupę słynną niemiecką serię pt. „Josefine Mutzenbacher - Wie sie wirklich war...”. Na początek krótka lekcja historii. W 1975 roku powstał pierwszy film fabularny porno w Niemczech, a wyreżyserował go
Hans Billian (urodzony w Breslau; dzisiejszy Wrocław). „Bienenstich im Liebesnest” nie okazał się wielkim sukcesem (ani artystycznym, ani tym bardziej finansowym), ale przetarł szlaki rodzimym twórcom. Billian postanowił spróbować jeszcze raz, a główną gwiazdą filmu została jego ówczesna partnerka życiowa – austriacka ślicznotka,
Patricia Rhomberg. Za scenariusz produkcji posłużyła kontrowersyjna powieść "Josephine Mutzenbacher – The Life Story of a Viennese Whore, as Told by Herself". I tym razem udało się! Film błyskawicznie podbił serca wszystkich Niemców, jak również dotarł pod strzechy sąsiadów (m.in. Polaków). Znacznie gorzej produkcja radziła sobie za oceanem. Dość powiedzieć, że film został zauważony wyłącznie przez jury AFAA, ale nawet w kategorii „Best foreign film” przegrał z kretesem z... rosyjskim tworem o nazwie
„Librianna, Bitch of the Black Sea”. I właśnie brak sukcesów na arenie międzynarodowej stanowił kość niezgody pomiędzy Billianem, a producentem pierwszej części – Gunterem Otto. Gdzieś w tle rozgrywał się także konflikt o pieniądze... Łatwo przewidzieć, że panowie nie osiągnęli porozumienia i ich drogi się rozeszły. Gunter Otto, mając wyłączne prawa do tytułu, postanowił nakręcić kolejne sequele, a Billian nie pozostał mu dłużny realizując filmy z Mutzenbacher pod alternatywnymi tytułami. Na wzajemnych przepychankach tych dwóch panów najbardziej ucierpieli widzowie. Żaden z sequeli nie odniósł sukcesu na miarę pierwszej części, a obsadzane w roli Josephine aktorki nie mogły konkurować z Rhomberg.
Gunter Otto nie miał talentu na miarę Billiana, ale trzeba uczciwie przyznać, że nakręcone przez niego pięć części „Josefine Mutzenbacher - Wie sie wirklich war...” ogląda się nad wyraz przyjemnie. Każdy z tych filmów obfituje w dużą dawkę humoru, masę sympatycznych postaci, i mnóstwo zróżnicowanych scen porno. Drugiej Patricii Rhomberg tu nie znajdziecie, ale
Sandra Nova (dwukrotnie wcieliła się w postać Josephine) to jedna z ikon niemieckiej pornografii. Nieco gorzej wypada w tej roli
Carmen Chevalier, lecz nie rzutuje to specjalnie na ogólne odczucia względem całej serii. Oprócz trzech kolejnych sequeli (
JM 4,
JM 5,
JM 6) zapraszamy również do zapoznania się z powstałym w 1986 roku
„Lustschloss der Josefine Mutzenbacher”. Produkcja przypomina stylem filmy Guntera Otto, ale i jednocześnie wzbogaca je o udział amerykańskich gwiazd porno, na czele z
Stacey Donovan,
Kristą Lane i
Jeannie Pepper. Billian przykładał dużą uwagę do jakości reżyserowanych filmów – można go nawet określić mianem pracoholika. Jak wyglądała atmosfera na planie jego obrazów możecie dowiedzieć się z dokumentu
„Making of Lustschloss der Josefine Mutzenbacher”, poświęconemu nie tylko samej produkcji, ale i pełnego spostrzeżeń na temat pracy aktorów porno, jak i w ogóle igraszkom miłosnym.
Życzymy interesującej lektury, i do zobaczenia w kolejnej aktualizacji (ponowie w stylu retro!).