To co stało się na Węgrzech, nakrywa wszystkie polskie afery piłkarskie "czapką". Co prawda nic nie nosi w tym wypadku znamion korupcji, a zawodnicy byli trzeźwi, ale szok jest jeszcze większy. Okazuje się, że piłkarze Dunakeszi Kinizsi Utánpótlás SE, jak brzmi pełna nazwa tego klubu, kręcili w szatni po meczach filmy pornograficzne.
Porno to na Węgrzech niemalże dobro narodowe, a stosunek do seksualności jest tam znacznie bardziej otwarty niż w Polsce. Choć wydarzenia, o których mowa miały miejsce dwa lata temu, to jednak dopiero teraz dowiedziała się o nich opinia publiczna. I choć mamy tu do czynienia z niezbyt pruderyjnym społeczeństwem naszych "bratanków", to jednak szok jest spory.
Za całą sprawą stoi francuski reżyser filmów pornograficznych Marc Dorcel, który zaplanował sobie nakręcenie filmu o nazwie "Anal Football Club". Długo szukał drużyny, która zgodzi się na podobne wyczyny w szatni, a we własnym kraju wszelkie takie próby zakończyły się fiaskiem. Udało się dopiero na Węgrzech, w klubie z jednej z niższych klas rozgrywkowych.
Nie wszyscy piłkarze brali udział w scenach. Część z nich po prostu była wypraszana z szatni. - Zastanawiało mnie przede wszystkim to, że okna są zaklejane, tak żeby z zewnątrz nie było nic widać. Poza tym kazano mi dokładnie zamykać moją szafkę, choć nigdy nie było przypadków kradzieży - powiedział jeden z młodszych zawodników klubu, niewtajemniczony w sprawę.