00:00:05:W ROLACH GŁÓWNYCH: 00:00:10:1, 2, 3, 4, usłysz|nasze numery! 00:00:14:5, 6, 7, 8, popieść mnie|i pod włosiem! 00:00:21:"DEBBIE OBRABIA DALLAS" 00:00:30:Będę za tobą tęsknić, Debbie.|Jestem z ciebie dumna. 00:00:33:Kiedy wyjeżdżasz? Dokąd?|Jestem cała podekscytowana! 00:00:38:- Jest tylko mały problem.|- Jaki? 00:00:40:Moi rodzice nie zgadzają się na wyjazd.|Jeśli chce wyjechać, muszę sama na to zarobić. 00:00:45:Moja mama uważa, że sobie nie poradzę.|Wyobrażacie to sobie? 00:00:48:Dasz radę, nawet bez wsparcia rodziców. 00:00:51:Ale nie wygra, Lisa. 00:00:54:- Co zamierzasz Debbie? - Muszę zdobyć kasę.|- Ile masz czasu? - Jakieś dwa tygodnie. 00:00:59:To zbyt mało czasu, aby zdobyć|takie pieniądze. 00:01:02:Trzeba pomyśleć nad czymś innym. 00:01:16:W POZOSTAŁYCH ROLACH: 00:01:40:SCENARIUSZ: 00:01:42:- Biedna Debbie. Taka fajna dziewczyna.|- Tak.|MUZYKA: 00:01:47:ZDJĘCIA: 00:01:52:REŻYSERIA: 00:02:00:Nie potrafię sobie wyobrazić, bym zdołała|pojechać do Texasu, w ciągu dwóch tygodni. 00:02:06:- Jak zdobyć kasę?|- Mam świetny pomysł. 00:02:10:Jeśli wszystkie będziemy ciężko pracować,|to zdobędziemy pieniądze i wybierzemy się |wszystkie razem? 00:02:14:Super! 00:02:16:- Już cię obóstwiam!|- Byłoby wspaniale. 00:02:21:- Ruszamy wszystkie razem!|- Jupi! 00:02:25:Jeśli wybieramy się wszystkie,|musimy pomyśleć, co zrobic. 00:02:28:Po pierwsze wszystkie sukcesywnie|pracują po kilka godzin... 00:02:31:...po szkole. Przez tydzień, albo i dwa. 00:02:34:Mogłabym pracować u pana Biddle w|bibliotece. 00:02:37:- Widziałam ogłoszenie w sklepie muzycznym.|- A ja oferty na korcie tenisowym. 00:02:42:Myślę, że nie odmówią nam pracy. 00:02:45:Mogę też myć samochód pana|Bradleya w weekendy. 00:02:49:- Pomożesz mi?|- Jasne. 00:02:51:Może uda mi się namówić Hardwicków|do pracy w sklepie ze świecami. 00:02:55:- Warto spróbować.|- To może być dobry początek! 00:02:59:Może nawet staniemy się bogate. 00:03:03:- I stworzymy własny biznes.|- Z dobrą marką... 00:03:08:- Pod chwytliwą nazwą.|- Tak! 00:03:14:Możemy nawet się reklamować. 00:03:16:Znaleźć pomysł. 00:03:18:I świadczyć usługi. 00:03:26:Nawet gwiazdy chciałyby przyjechać do|naszego miasta. 00:03:31:Być sławną. 00:03:32:Pamiętajcie, że mamy tylko dwa tygodnie,|aby zebrać kasę, więc bez ociągania. 00:03:36:Powiemy o tym chłopakom? 00:03:40:Zapomnij o nich. 00:03:42:Myślę, że na razie nie powinni o niczym wiedzieć. 00:03:46:- Powiemy wtedy, kiedy będzie to konieczne.|- Świetny pomysł, Debbie. 00:04:00:Przyszłam w sprawie ogłoszenia. 00:04:03:- Masz jakieś doświadczenie?|- Zeszłego lata pracowałam w kwiaciarni. 00:04:07:I co? 00:04:09:Właściciel mnie nie szanował,|więc odeszłam. 00:04:13:Jesteś słodka. Nie dziwię mu się. 00:04:16:Może się pośpieszyłam,|ale byłam za młoda. 00:04:20:...a teraz potrzebuję pieniędzy. 00:04:24:- Myślę, że coś sie dla ciebie znajdzie.|- Dostałam pracę? - Tak. 00:04:29:- Kiedy mogę zacząć? - Im szybciej, tym lepiej|- Dzisiaj? 00:04:44:Och, panie Greenfeld, proszę dać mi pracę,|przoszę dać mi pracę. Potrzebuję pieniędzy, 00:04:48:...pilnie są mi potrzebne|na ważny wyjazd na rozgrywki do Texasu! 00:04:53:- Mam zajęcie w sam raz dla ciebie, Debbie!|- Naprawdę? - Zapewniam. 00:04:58:Cieszę się, że to mnie wybrałaś... 00:05:01:...myślę, że mógłbym ci |pomóc, zdobyć tę kasę. 00:05:06:Ale co pan ma na myśli? 00:05:11:Śmiało, panie Greenfeld. 00:05:15:Możesz mi pomóc. Widzisz jestem tu właścicielem,|ale przebywam tu zupełnie sam. 00:05:21:Oczywiście, panie Greenfeld,|co tylko pan sobie życzy... 00:05:24:...ale ostrzegam, że jestem bardzo niezdarna. 00:05:28:Spokojnie. Szkolenie jest bardzo łatwe. 00:05:33:Wpadnij do mnie w niedzielę,|a wszystko obgadamy. 00:05:37:Panie Greenfeld, naprawdę, bardzo panu dziękuję. 00:05:40:Wiedziałem, że pan zrozumie, gdyż jest wielkim|fanem footballu. 00:05:44:Och tak, zdecydowanie, tak! 00:05:47:Dziękuję, panie Greenfeld, dziękuję.|Do widzenia. 00:06:01:- Cześć Roberta.|- Witam, panie Hardwick. 00:06:04:- Gdzie idziesz? - Na zajęcia.|- Świetnie. Przyłączę się. 00:06:10:Co porabiacie? 00:06:11:Szukamy pracy, aby zebrać pieniądze|na podróż do Texasu. 00:06:17:Chcemy towarzyszyć Debbie, w jej pierwszym|meczu z Texas Cowboys. 00:06:22:Brzmi wspaniale. 00:06:25:Coś ci powiem... 00:06:27:...Możesz trochę zarobić, jeśli pomożesz|mnie i żonie... 00:06:30:...przy sklepie ze świecami na zapleczu. 00:06:32:Naprawdę panie Hardwick?|Kiedy mogę zacząć? 00:06:37:- Kiedy chcesz, może jutro?|- Panie Hardwick! 00:06:41:Jak mogę się panu odwdzięczyć? 00:06:45:Coś wymyślę. 00:06:47:1, 2, 3, 4... ruszają Tigery! 00:06:56:5, 6, 7, 8... 00:07:09:Nigdy nie nosisz majtek, Lisa? 00:07:13:Wolę jak powiewa mi pod spódniczką. 00:07:17:Nie podobają mi się. Wszyscy powinniśmy|powrócić... 00:07:20:...do czasów stworzenia... 00:07:23:I ponownie paradować nago. 00:07:26:Jeśli wszystkie będziemy spacerować nago,|nigdy niczego nie osiągniemy. 00:07:30:Mi się udało. Dostałam pracę u pana Greenfelda. 00:07:35:Zaoferował swoją pomoc|w wyprawie do Texasu. 00:07:38:- Ja również mam pracę.|- Dostałam zajęcie w bibliotece... 00:07:41:...ale to tylko dwa dni|w tygodniu. 00:07:43:Ja zdobyłam pracę w sklepie ze świecami|pana Hardwicka. 00:07:46:Anita i ja też mamy pracę.|Będziemy myć samochód pana Bradleya. 00:07:49:...ale to tylko raz w tygodniu. 00:07:51:Jestem pewna, że wszystko pójdzie dobrze.|Teraz musimy być optymistkami. 00:07:56:Tak! Uda się nam. 00:08:04:Hej, Rick. Donna powiedziała mi, że dziewczyny|starają się zebrać pieniądze. 00:08:10:Nie widzę innego sposobu,|by miały zarobić poza seksem. 00:08:13:Debbie mówi, że pracuje popołudniami|i w weekendy. 00:08:17:Będą pracować jako niańki, kelnerki.|Takie tam bzdurki. 00:08:22:A co jeśli dziewczyny chcą nas wykiwać? 00:08:27:One po prostu chcą pojechać do Texasu,|aby wspierać Debbie. 00:08:31:Ja też bym chciał wspierać Debbie,|ale języczkiem w cipce. 00:08:36:- No dalej, chłopaki, ruszać się!|- Jeśli chcesz, żeby Debbie ci dała... 00:08:40:...to przyłóż podczas|przyłożenia, jasne? 00:08:43:Daj mu szansę. Dobra, wracamy! 00:09:16:Chłopcy nas szukali. Mówią, że mają dla nas|wielką niespodziankę. 00:09:22:Do zobaczenia, później. Pa. 00:09:26:Cześć. 00:09:28:Do zobaczenia. 00:09:30:- Czekajcie na mnie.|- Pośpiesz się. 00:09:36:- Jestem ciekawa, co nam szykują.|- Nie mam pojęcia. 00:09:39:- Ale to będzie dziwne.|- I szalone. 00:09:44:- Panowie, przedstawiam wam Robertę|i jej koleżankę. - Rick! 00:09:47:Co ty tu robisz? 00:09:50:- O, boże!|- Postanowiliśmy się przywitać. 00:09:57:Co robimy? 00:09:59:- A co jeśli ktoś...?|- Zamknęliśmy drzwi. 00:10:05:Anden, zróbmy to. 00:10:08:Boże. 00:10:10:Boże. 00:10:14:To mi się podoba. 00:10:24:Bez obaw dziewczyny.|Wszystko będzie dobrze. 00:10:35:Och, mój boże!. 00:12:35:Och, Rico! 00:13:02:- Idę po ciebie.|- I ja również. 00:15:19:- Skarbie, to było szaleństwo.|- A najlepsze dopiero będzie. 00:21:37:Och, panie Greenfled, jest pan taki silny. 00:21:45:Tak. Właśnie ta. 00:21:47:- Pozwól, że pomogę.|- Nie, poradzę sobię. 00:21:51:- Wybacz.|- Wybaczam. 00:21:54:8,75$. 00:21:57:- Która godzina, panie Greenfeld?|- 5:30 Debbie. 00:22:01:To znaczy, że mogę...|...już iść? 00:22:05:Tak, tak, zaraz zamykam. 00:22:08:Och, panie Greenfeld. 00:22:10:Pracowałam tu przez trzy dni... 00:22:12:...ale potrzebuję|dodatkowych pieniędzy. 00:22:16:Debbie, istnieją ciekawsze rzeczy, które|możesz robić... 00:22:19:Dziewczyny mogą łatwo zarobić pieniądze,|a przy tym dobrze się bawić. 00:22:22:Naprawdę? W jaki? 00:22:26:- Na przykład, możesz zrobić dla mnie małą...|- Co takiego, panie Greenfeld? 00:22:37:...Nie obraź się... Widzisz...|Dam ci 10 dolarów, jeśli pokażesz mi cycuszki! 00:22:41:- Panie Greenfeld!|- Bardzo, proszę. 00:22:43:Proszę, tylko na sekundkę.|Twoje ładne cycuszki. 00:22:45:- Wie pan, że jestem porządną dziewczyną.|- Wiem. 00:22:48:Ale mimo to pragnę zobaczyć twoje cycuszki. 00:22:50:10 dolarów. Tylko popatrzę! 00:22:55:- 10 dolarów?|- Tak. 00:23:04:- No... dobrze..|- Świetnie. 00:23:17:- Panie Greenfeld, obiecał pan!|- Tak, wiem. 00:23:21:Dobrze. Słuchaj... 00:23:24:Dam ci następną dyszkę, jak pozwolisz mi je|pomacać. 00:23:27:- Tylko trochę. - Sama nie wiem.|- Proszę. Troszeczkę. 00:23:31:Dyszka. Proszę. 00:23:32:Tylko je dotknę. 00:23:37:- Myślę, że to zajdzie za daleko.|- Nie, tylko troszeczkę je pomacam. 00:23:42:- Naprawdę? - Tak.|- Tylko troszkę? - Tak. 00:23:47:- Obiecuje pan?|- Obiecuję, przysięgam, klnę się. Proszę! 00:23:51:Dobrze... 00:24:02:Obiecał pan! 00:24:04:Dam ci kolejną dyszkę, jeśli pozwolisz mi |choć possać jedną... 00:24:09:Panie Greenfeld, teraz przekroczył pan|granicę. 00:24:11:Dam ci kolejne 10 dolarów. Błagam! 00:24:14:Dobrze, ale za to będzie 20 dolarów. 00:24:18:Dam ci dwadzieścia, weź sobie z mojej kieszeni. 00:24:23:- Proszę, na litość! 20 dolarów!|- Zgoda. 00:24:35:Panie Greenfeld, posuwa się pan|za daleko. Zdecydowanie pan przesadził. 00:24:40:Jeśli natychmiast pan nie przestanie,|poskarżę się mamie! 00:24:45:Dziewczyny, wygląda na to, że wiele nie zdziałałyśmy|jak na razie. 00:24:48:Tak, ale tak ciężko pracujemy. 00:24:51:Nie mówiąc już o ciągłym molestowaniu. 00:24:56:Ty także? Mnie ciągle nawiedzają w sklepie|muzycznym. 00:25:01:Za każdym razem, gdy schylam się na korcie,|ślinią się. 00:25:05:Nie wiem, co o tym myśleć. 00:25:07:Nie sądzę, by pan Bradley się|od nich różnił. 00:25:12:Myślicie, że warto dalej to|ciągnąć? 00:25:18:Hej, dziewczęta. Co jest?|Głowa do góry. 00:25:23:Zdajemy sobie sprawę,|z sytuacji. 00:25:26:Nawet na szczerych intencjach, |nie uda nam się wiele zarobić. 00:25:33:Mi się udało. 00:25:35:Debbie! To jakieś 30% z tego, ile|wszystkie razem zarabiamy. 00:25:39:Zrobiłaś coś, czego nie wiemy? 00:25:42:- A to! - moje drogie panie. 00:25:45:Debbie, co ty mówisz?|A co w tym złego? 00:25:49:Tylko potrząsnęłaś cyckami|i zarobiłaś tyle kasy? 00:25:52:No, właściwie... 00:25:55:- Troszkę mu pozwoliłam...|- A kto był tym szczęściarzem? 00:25:59:Pan Greenfeld. Był tak zdesperowany,|że mi zapłacił. 00:26:03:- Ale wyznaczyłam mu granicę.|- Sama nie wiem, Debbie. 00:26:08:Jak to można kontrolować... 00:26:10:Jasne, że tak. Gdy zobaczę pana Hardwicka,|powiem mu, że może je dotknąć, ale tylko trochę. 00:26:17:Słuchajcie dziewczyny, to szybka forsa... 00:26:20:...i tak samo możemy postępować|z naszymi chłopakami. 00:26:23:Możemy zaszaleć. Nie jesteśmy już|dziewicami, no nie? 00:26:27:Większość z nas nie jest. 00:26:29:Co masz na myśli? 00:26:31:Zastanawiam się... 00:26:34:...w jaki sposób możemy zachować|nasze dziewictwo. 00:26:38:Nasza przyjaciółka ma chłopaka,|ale nadal jest dziewicą... 00:26:41:...więc możemy dać jej kilka rad,|jak może to zachować. 00:26:44:Jeśli już wybiegamy w ten temat,|musimy przyznać szczerze... 00:26:49:Większość tego, co robimy z chłopakami, odbywa się|bez penetracji... 00:26:52:Właśnie. I nigdy nie każemy sobie|płacić za tę zabawę. 00:26:57:Jak mamy to traktować? 00:27:00:Mówimy co mogą robić, a czego nie|mogą. 00:27:03:Właśnie. Od teraz rozkręcamy |nowy biznes. 00:27:06:Zapytam zanim zaczniemy, czy wszystkie|w to wchodzą? 00:27:10:Jasne! 00:27:13:Tammy? 00:27:18:Chyba wszystkie już zdecydowały... 00:27:21:Dobra, teraz pomówmy|o szczegółach... 00:27:24:Nie znam się na żadnych. 00:27:29:Słuchajcie, to musi być coś specjalnego.|Coś co nie będzie stanowiło problemu. 00:27:34:Własnie Anita. Twój chłopak jest naprawdę zadowolony,|a ty jesteś dziewicą. Jaki jest twój sekret? 00:27:39:No dobra, powiem. Która z was ma banana? 00:27:40:Ja mam. 00:28:03:Halo? A to ty, Tom! 00:28:06:Ty zbóju. Nie dzwóń tu. To prywatna|linia. 00:28:12:Wiem, wiem. W kółko to|powtarzam. 00:28:17:Też za tobą tęsknię. Praca jest w porządku.|Hardwickowie są bardzo mili. 00:28:24:Też za tobą tęsknię. 00:28:29:Do zobaczenia jutro w szkole. 00:28:34:Nie, przyrzekam. 00:28:37:W klasie tanecznej. 00:28:42:W porządku. 00:28:43:Do jutra. 00:31:15:Proszę, proszę. Kogo my tu mamy? 00:31:20:Stawiasz sobie maszty w pracy? 00:31:23:Roberta, nie przejmuj się.|Przepraszam. 00:31:29:Tylko żartowałam. Wszystko w porządku, Roberta.|Siadaj. 00:31:33:Już dobrze Roberta. 00:31:36:Przykro mi, że się przestraszyłaś.|Wszystko dobrze, Roberta. 00:31:41:Roberta, jest w porządku.|Porozmawiajmy. 00:31:45:- O czym chce pani rozmawiać?|- O wszystkim. 00:31:49:Dlaczego się trochę nie zabawimy,|zanim przyjdzie mój mąż. 00:31:53:- Będziemy się bawić.|- Co pani robi, proszę pani?! 00:31:58:Roberta, każdy ma swój fetysz...|twoim jest świeca. 00:32:05:To mi się podoba. 00:32:06:- Ale co pan Hardwick? 00:32:11:Nie mam nic przeciwko temu. 00:32:14:- Uspokój się.|- Usiądź. 00:32:18:Proszę państwa! 00:32:21:- Nie, jeszcze nie skończyliśmy.|- Roberta, pamiętasz jak mówiłem ci... 00:32:25:...jak możesz zdobyć pięniądze,|za pracę po godzinach? 00:32:33:Panie Hardwick... 00:32:34:Pani Hardwick, nie wiem co planujecie... 00:32:39:Słuchaj, jeśli potrzebujesz pieniędzy,|bardzo dobrze ci zapłacimy. 00:32:46:Wszystko co musisz zrobić, jest tu. Rozumiesz? 00:33:02:Co on robi? 00:33:06:Nadal nie rozumiesz? 00:33:11:- Och, panie Hardwick, ma pan wspaniałe|ciało. - Dzięki, ty także. 00:33:17:Słuchaj, nie bój się. Nie wstydź. 00:33:20:Och, tak mi dobrze. 00:33:23:- Czyż nie?|- O tak. 00:33:24:- Jest wilgotna?|- Jeszcze jak. 00:33:29:Jesteś gotowa, Roberta? 00:33:36:- Myślę, że jest gotowa, skarbie.|- Wspaniale. 00:36:39:Czy to właściwe, że myjemy auta? 00:36:41:Musimy spróbować, potrzebujemy pieniędzy. 00:36:47:Nikogo nie ma.|Co robimy? 00:36:53:- Umyjmy ten wóz.|- Nie możemy, nie ma właściciela. 00:36:57:- Jak z nim gadałam, mówił, że chce. |- Sama nie wiem. 00:37:01:Hej, uważaj. 00:37:04:- Do roboty. - W porządku, |ja umyję z drugiej strony. 00:37:07:Dobrze. Bardzo dobrze. 00:37:10:Tak szybko się uminiemy, że pan Bradley|będzie zaskoczony. 00:37:15:Myślisz, że pan Bradley nam zapłaci? 00:37:17:Debbie mówiła, że każdy. |A pan Bradley na pewno. 00:37:22:Debbie sądzi, że jest jedyna,|ale... 00:37:24:...ja też mogę z wieloma facetami. 00:37:26:Między nami, stwierdzam, że ja też. 00:37:30:- Dobra, będą spłukiwać.|- Odsuwam się. 00:37:48:Nie we mnie. 00:38:01:Przestań. 00:38:10:Powiedzcie dziewczyny, dlaczego myjecie|wóz podczas deszczu? 00:38:13:- Coś nie tak?|- Zaczekamy, aż wyjdzie słońce. 00:38:17:Chodźcie do domu i się osuszcie. 00:38:20:Przebierzemy się. Dziękujemy. 00:38:25:Myślę, że...|Och, wybacz. 00:38:29:Przepraszam, panie Bradley. 00:38:31:Wejdźcie do środka i się|przebierzcie. 00:38:35:Jesteście bardzo mokre. 00:38:41:Idźcie na górę, zanim się przeziębicie. 00:38:44:Czy jest coś jeszcze, co możemy dla pana |zrobić panie Bradley? 00:38:48:Chyba nie bardzo rozumiem. 00:38:52:Byłby pan zaskoczony, gdyby pan|wiedział. 00:38:55:Nie tylko myjemy auta, panie|Bradley. 00:38:58:Nie bardzo rozumiem, co mi|proponujecie? 00:39:01:Możemy pana zaskoczyć. 00:39:06:Naprawdę? 00:39:08:Tak, proszę pana. 00:39:11:Jaką mogę mieć pewność, że nikomu nie|powiecie? 00:39:16:Nikt się nie dowie, panie Bradley.|Prawda Anita? 00:39:20:To pozostanie między nami. 00:39:22:Ile mnie kosztuje, ujrzenie|was nago? 00:39:28:10 dolarów. 00:39:35:Nigdy tego nie robiłyśmy,|panie Bradley. 00:39:39:Jest pan pierwszym klientem. 00:40:20:- Podoba się panu, panie Bradley?|- Czy tego pan pragnie? 00:40:23:Było wspaniale. Cudownie. 00:40:30:Zaczekajcie chwilkę. 00:40:36:Czy jeszcze możemy coś dla pana zrobić, |panie Bradley? 00:40:41:Dam wam 25 dolarów, jeśli pozwolicie|mi was popieścić. 00:40:43:Niech będzie.|W porządku panie Bradley. 00:40:46:- Mam na myśli wszystko. Całe|wasze ciała. - Dobrze. 00:40:58:Jesteście takie mokre. 00:41:02:Nie mogę uwierzyć, w to co się dzieje. 00:41:06:Nadchodzę. 00:41:09:Nie sądziłem, że coś mnie takiego|spotka. 00:41:21:Jesteś taka cudowna. 00:41:25:Doprowadzasz mnie do szaleństwa. 00:41:38:Zaraz oszaleję. 00:41:42:Jesteś taka mokra. 00:42:08:Och, boże! 00:44:23:Jak mi dobrze. 00:48:10:O boże! To chyba moja żona. 00:48:30:Donna, zaczekaj! Zobaczymy się potem? 00:48:36:Nie mogę. Pracuję do piątej, a potem|opiekuję się dziećmi. 00:48:41:Donna, to jakieś szaleństwo. Nie możemy|nawet porozmawiać. 00:48:46:Zadzwoń do mnie w nocy. 00:48:54:- Dzień dobry, panie Biddle. - Witaj,|Donna, jak się masz? 00:49:01:- Co za piękny dzionek.|- O tak, proszę pana. 00:49:26:Donna, słyszałem, że ty i koleżanki|utwożyłyście firmę. I jak wam idzie? 00:49:31:Jesteśmy baaardzo dobre. 00:49:35:- Myślisz, że uda wam zarobić,|tyle ile potrzeba? - Jestem przekonana, że tak. 00:49:39:- Świadczymy usługi "specjalne".|- Jakie na przykład? 00:49:43:To nie jest odpowiednie miejsce,|by o tym mówić, ale... 00:49:46:...zapewniam pana, że mamy coś|dla każdego. 00:49:56:Intrygujesz mnie. 00:50:01:- Donna, wracam do pracy. Zajmiesz się |wszystkim? - Tak, proszę pana. 00:50:22:Tim! Pan Biddle nas zobaczy! 00:50:27:- Nie powinno cię tu być.|- Jestem taki zdesperowany. 00:50:28:- Mogę umrzeć.|- Nie kupuję tego. 00:50:33:Wyluzuj się, kochanie. Minął tydzień,|jak się nie widzieliśmy. Oszaleję! 00:50:38:Pan Biddle za chwilę tu wróci. 00:50:42:Donna, zróbmy to, bo zaraz oszaleję. 00:50:52:Skarbie musisz coż z tym zrobić.|Popatrz na mnie. 00:50:55:No dobrze. 00:50:59:Pokazać ci coś, czego nauczyły mnie|dziewczyny? 00:51:03:Jasne. Cokolwiek. 00:51:08:Och skarbie, jesteś cudowna. 00:51:13:- Więc co robisz z koleżankami? |- Poczekaj, to zobaczysz. 00:51:16:Och, marzenia się spełniają. 00:51:28:Jesteś wspaniała. 00:54:45:Co tu się dzieje? Tim, natychmiast wyjdź! 00:54:51:Zdasz mi jutro rano sprawozdanie, w moim|gabinecie. 00:54:58:Młoda damo, to jest ohydne! 00:55:00:Pójdziesz z mną do gabinetu. 00:55:03:Tak, panie Biddle. 00:55:14:Proszę panie Biddle. Niech pan nie mówi|moim rodzicom. 00:55:19:Błagam pana. Zabiją mnie. 00:55:27:Donna, jestem bardzo zaskoczony.|Znasz zasady, jakie tu panują. 00:55:32:- Jak mogłaś je złamać?|- Tak mi przykro, panie Biddle. 00:55:36:Nie nie było moim zamiarem. 00:55:38:Przysięgam, że to się więcej nie powtórzy.|Tylko proszę nie mówić o tym rodzicom. 00:55:44:Twoi rodzice powinni o tym wiedzieć. 00:55:46:Już dobrze. Przestań płakać.|Nic im nie powiem. 00:55:49:Nie powiem nic twoim rodzicom.|To czego ci potrzeba młoda dama,|to solidne klapsy. 00:55:55:Nie dbam o to. Tylko proszę nie mówić|rodzicom. 00:55:59:I dam ci tego klapsa! 00:56:04:Kładź się! 00:56:07:Proszę nie robić mi krzywdy. 00:56:16:Teraz zrozumiałem, jak działa|ta wasza firma. 00:56:20:Proszę. To boli. 00:56:24:Proszę! 00:56:27:- Jakie usługi świadczycie?|- Nie mogę powiedzieć. 00:56:32:Ja nic takiego nie zrobiłam. 00:56:39:Robimy wszystko, o co proszą,|wszystko. 00:56:44:Co masz na myśli? 00:56:47:Cokolwiek pan zechce. 00:56:52:Cokolwiek? 00:56:54:Cokolwiek pan zechce, panie Biddle.|O ile niczego nie powie pan rodzicom. 00:56:59:- Mówisz serio? Co chcę?|- Tak, panie Biddle. Co pan chce. 00:57:10:- Jesteś pewna.|- Tak, panie Biddle. 00:57:17:Wszystko czego chce to...|podwinąć ci spódnicę, zdjąć majtki. 00:57:22:I dać klapsa. 00:57:24:- Może pan to zrobić, panie Biddle.|- Na serio? - Tak. 00:57:30:- Więc zgadzasz się? - Tak, panie Biddle,|o cokolwiek pan zapyta. 00:57:35:- Lubisz to?|- Tak jak panu. 00:57:43:Dobrze, bardzo dobrze. 00:57:59:Tylko niech pan nie robi mi|krzywdy, panie Biddle. 00:58:20:Nie! Nie! To boli, panie Biddle. 00:58:55:Teraz już wiem, czym się zajmujecie! 00:59:01:Boże, jesteśmy w tarapatach! Co powiedział? 00:59:03:Nie martw się. Już z nim rozmawiałam|i zapewniał że wszystko będzie dobrze. 00:59:06:- Naprawdę? - Tak, potraktował|to jako żart. 00:59:09:- Co sprawiło, że zmienił zdanie?|- Skarbie, przestań się martwić. 00:59:14:- Ja po prostu nie zrozumiem takich|ludzi jak on. - Ja także. 00:59:18:- Nie nosi bielizny?|- Nie. 00:59:22:Ma 16 lat... jest śliczna...|i ma cudny tyłeczek. 00:59:26:- Czy to nie niebezpieczne?|- Bez obaw, pracuję nad tym. 00:59:31:- Mamy zapłacić?|- Nie wiem. 00:59:34:O, właśnie tu idzie z ręcznikami. 00:59:45:Tutaj są ręczniki. Czy życzycie|sobie coś jeszcze? 00:59:49:Dzięki. Jedna rzecz, możesz podać mi |tę notatnik? 00:59:52:Oczywiście. 01:00:00:Oto notatki. Mogę już iść? 01:00:04:Nie, chciałbym, żebyś poznała,|mojego kumpla Ashleya. 01:00:07:- Przedstawiam ci Lisę?|- Jak leci? 01:00:09:Rozmawialiśmy o tobie i twoich koleżankach|oraz o waszych usługach. 01:00:13:Czy jest coś, czego nie robicie? 01:00:15:Jesteśmy dobrymi dziewczynami,|jeśli oto ci chodzi. 01:00:18:Robimy wszystko, na co kto ma|ochotę. 01:00:23:Brzmi nieźle. 01:00:24:Słuchaj, Lisa. Ashley i ja kończymy. 01:00:28:- Możesz zabrać ręczniki?|- Jasne. Już się robi. 01:00:33:Chodźmy. 01:00:34:- Co sądzisz o trójkącie? - Tak.|- Chodźmy do szatni. 01:00:39:- Ona jest fantastyczna. 16 lat i ten tyłeczek.|- Sam nie wiem. 01:00:44:Spoboda ci się. Nie przeżyłeś czegoś|takiego w całym życiu. 01:00:48:- O, boże. - Nie uciekaj, dziecinko,|będziesz się dobrze bawić. 01:03:21:Och Debbie wyglądasz cudownie. 01:03:25:Nie możemy tego tak dalej robić,|musimy posuwać się dalej. 01:03:29:Ale, panie Greenfeld, obiecał mi pan.|Muszę pozostać czystą dla męża. 01:03:34:Al-ale są rzeczy, które możesz robić,|będąc nadal dziewicą. 01:03:38:Myślę, że są dziewczyny z dużo większym|doświadczeniem ode mnie. 01:03:43:Słuchaj, nie chcę innej! Pragnę ciebie! 01:03:47:Czekaj, mam dla ciebie ofertę. 01:03:50:Dam ci kasę na cały wyjazd do Texasu. 01:03:53:I zapłacę za wszystko. Za twoje przyjaciółki|także. 01:03:58:Och, panie Greenfeld, jest pan wspaniały!|Moment. 01:04:03:- Ale co mam zrobić?|- Mała przysługa. 01:04:08:Dobrze? 01:04:10:To niespodzianka. 01:04:20:Cześć. Jak się masz Tammy? 01:04:25:Poznałam ich wczoraj na boisku. Świetnie|się bawiliśmy. 01:04:32:Nie martw się jest w porządku.|Praca jest łatwa. 01:04:38:Z początku nawet nie było trudno.|Naprawdę tak myślisz? 01:04:44:Czy na pewno? Co tylko chcesz. 01:04:48:Zobaczymy się później. Pa. 01:04:56:- Dlaczego nie jesteś z dziewczynami?|- Rzeszta świetnie się bawi. 01:05:05:- A co z tobą?|- Stoję z boku. 01:05:16:- Czemu tak jest?|- Myślę, że potrzebuję więcej czasu. 01:05:24:- Cześć. Jestem Lisa.|- Tammy mówiła mi, że... 01:05:27:...zwróciła się po usługi do|dzwóch dziewczyn. 01:05:30:I powiedziała, że będziesz zainteresowany|naszą ofertą. 01:05:34:- Co proponujecie?|- Na cokolwiek masz ochotę. 01:05:36:- Wszystko co chcę? - Nie wszystko.|- Ale jestem pewna, że załatwię spawę. 01:05:41:Definitywnie jestem tego pewny.|Tammy, odejdź. 01:05:47:- Czy dostanę, to czego pragnę?|- Obiecuję. 01:05:53:- Ile to będzie kosztować?|- Dogadamy się. 01:10:41:Panie Greenfeld, ubrałam się, tak|jak pan prosił. 01:10:44:Debbie, tu pan Greenfeld. |Zamknij drzwi na klucz i idź|do garderoby. 01:11:00:Panie Greenfeld? 01:11:04:Panie Greenfeld!|Panie Greenfeld? 01:11:09:Panie Greenfeld, gdzie pan jest? 01:11:14:Debbie, odwróć się. 01:11:16:- Panie Greenfled.|- Debbie! 01:11:25:- Debbie!|- Panie Greenfeld. 01:11:43:Zawsze chciałem być kabitanem|drużyny footballowej. 01:11:48:Odrzucili mnie za dzieciaka, ale mam coś|naprawdę dużego. 01:11:52:Rany! Panie Greenfeld, on jest ogromny! 01:11:56:Zawsze marzyłem, aby być rozgrywającym. 01:11:59:...i kochać się z kapitanem cheerleaderek. 01:13:14:- Czy tak dobrze, panie Greenfeld?|- O, tak. 01:13:31:O boże! Obudziłem się. 01:13:37:Pozwoli pan, że ściągnę mu spodnie? 01:13:39:Proszę. 01:15:58:Och, panie Greenfeld. Jest pan taki silny. 01:16:01:To dlatego, że codziennie|wcinam płatki śniadaniowe. 01:22:58:Oto i specjalność Dallas:|Przyłożenie wg pana Greenfelda! 01:23:01:Wynik: 1:0 dla Debbie! 01:23:18:CIĄG DALSZY NASTĄPI... 01:23:31:W FILMIE WYSTĄPILI: