Kiedy ty beztrosko śpisz, ja czyham u twych drzwi. Patrząc na nagie ciało rozpostarte w promieniach srebrnego księżyca czuję dreszcz, choć w martwych żyłach dawno przestał płynąć życiodajny płyn. Bezszelestnie zbliżam się do twoich ud. Zapach jest coraz silniejszy, me wyostrzone zmysły łakną łona zbroczonego ciepłą, nieprzyzwoicie słodką krwią.
Czy wampiry piją menstruacyjną krew? W literaturze raczej trudno spotkać się z owym zagadnieniem, filmowi krwiopijcy również mają pewne zahamowania. A może po prostu brak im wyobraźni? Fantazji z pewnością nie zabrakło
Erice Lust – reżyserce 8-minutowej noweli, poruszającej fascynującą, aczkolwiek niezwykle kontrowersyjną tematykę.
Miesiączka to nadal dla wielu osób temat tabu, a kobiety rozmawiają o niej bardzo rzadko. Przynajmniej nie ze swoimi partnerami/mężami, bo we własnym gronie chętnie wymieniają się spostrzeżeniami. Owiany tajemnicą period jawi się mężczyznom jako dziwna, niezrozumiała przypadłość, której nie potrafią w pełni ogarnąć rozumem i okiełznać.
„Can Vampires Smell My Period?” ciężko uznać za dzieło obsceniczne, chociaż dla wielu wrażliwych widzów seans może skutkować długotrwałą traumą. Kobieca menstruacja niewielu osobom kojarzy się z czymś podniecającym, a bóle miesiączkowe skutecznie zniechęcają przed współżyciem. O zbawiennym działaniu orgazmu nie wszyscy wiedzą.
Erice Lust perfekcyjnie udało się połączyć kino wampiryczne (niepokojąca atmosfera budzi skojarzenia z pamiętnym „Låt den rätte komma in”) z odważną pornografią. Bez jakichkolwiek przejawów moralizatorstwa reżyserka zadaje kłam stereotypom mówiącym o odmiennym traktowaniu kobiet podczas periodu. To tylko krew, nie bójcie się jej panowie.