Niemieckie filmy pornograficzne nie cieszą się zbyt dużym uznaniem. Młodsi widzowie nie rozczulają się na wspomnienie legendarnej
„Josefine Mutzenbacher” czy
„Carycy Katarzyny”, lecz utożsamiają rynek naszych zachodnich sąsiadów z obmierzłym „Scheisse porn”. Wizytówka wyjątkowa obskurna i nie do końca sprawiedliwa – nie wszystkie niemieckie aktorki taplają się w moczu i odchodach. Część z nich z uśmiechem na ustach gra w papier, kamień, nożyce.

To miał być niezapomniany weekend dla Felixa (
Anderson) i jego najlepszego kumpla Kai'a (
Legere). I ostatecznie taki był, mimo że ich plany spaliły na panewce. Czysty przypadek plus odrobina roztargnienia spowodowały, że przyjaciele zamiast na koncercie Fraktusa wylądowali w mieszkaniu Steffi (
Dana) i jej współlokatorki Anke (
Jenz). Steffi niedawno rozstała się ze swoim niewiernym chłopakiem, natomiast Anke uwikłana jest w ménage à trois.

Upalne lato, w oddali widać krowy pasące się na łące, a na peronie chłopak czule żegna swoją ukochaną. Wyjeżdża na weekend do Amsterdamu, zaś jego luba zamierza sumiennie przygotować się do egzaminu. Jeszcze jeden namiętny pocałunek i pora ruszać w drogę. Trzy dni miną w okamgnieniu. Idylliczny nastrój szybko udziela się widzowi, który nie przeczuwa, że za chwilę będzie świadkiem coraz bardziej wyszukanych zabaw seksualnych.

„Schnick Schnack Schnuck” („Papier, kamień, nożyce”) to niemiecka komedia pornograficzna, która rzuca nowe światło na seksualne fantazje Niemców. W filmie zobaczycie nie tylko związki heteroseksualne, ale poświęcono mnóstwo uwagi również poliamorii, swingowaniu, a nawet relacjom homoseksualnym. Każdy z bohaterów ma za sobą rozmaite doświadczenia – pozytywne, jak i negatywne – dzięki którym buduje więź z partnerem (niekoniecznie tej samej płci).

Jak przystało na komedię w filmie pojawia się dużo humoru – zarówno komizmu słownego, jak i gagów sytuacyjnych. Niektóre sceny bawią do rozpuku (historia z kotem!), inne zaś świetnie wpisują się w mocno zakręcony charakter produkcji. Widz jest nieustannie zaskakiwany dzięki nieszablonowej, kompletnie nieprzewidywalnej fabule, a na ekranie co chwila goszczą zupełnie nowe postacie (współlokator Norman to prawdziwy mistrz drugiego planu!).

Sceny łóżkowe są odmienne od tych, które pojawiają się w filmach dla dorosłych. W produkcji biorą udział głównie amatorzy, a seks jest całkowicie naturalny. Dziewczęta w niczym nie przypominają gwiazd porno, faceci również nie są w żaden sposób zmanierowani. Akty miłosne obfitują w czułe pocałunki, namiętne pieszczoty, sporo uwagi poświęcono igraszkom oralnym. Wielbiciele ostrego, agresywnego seksu (anal, DP) nie znajdą tu nic dla siebie.

Tytuł filmu jest nierozerwalnie związany z wizytą w nocnym klubie, do którego Steffi zaprasza Felixa i Kai'a. Zgromadzone w lokalu towarzystwo chętnie gra w papier, kamień, nożyce, a zasady tej zabawy przypominają grę w butelkę – przegrany musi spełnić rozkaz. Niewinne buziaki i nieśmiały striptiz szybko przeradzają się w orgię seksualną, a gra w marynarza nabiera całkiem nowego znaczenia, gdy do grupki dołączają rozpasani seksualnie homoseksualiści.

Rewelacyjny scenariusz, zapierająca dech w piersi scenografia (sceny w rozmaitych pomieszczeniach, jak i na świeżym powietrzu), dużo porcja humoru, a do tego zróżnicowane, zaskakujące igraszki. Czas na dobre zapomnieć o „Scheisse porn” i odkryć nowe oblicze niemieckiej pornografii, nakręconej w iście brawurowy sposób.
Maike Brochhaus ma szansę zostać nową
Eriką Lust – wizjonerką feministycznego porno najwyższej próby.