Pieniądze i seks. Kto nie marzy w skrytości ducha o tych dwóch rzeczach, najlepiej w dużych ilościach? A że seks idzie w parze z pieniędzmi, to mając pierwsze, łatwo można zapewnić sobie drugie. I tu się pojawia pytanie: skąd wziąć dużo pieniędzy? Oczywiście z ubezpieczenia, najlepiej swojego na wypadek śmierci. Ale po co komu fortuna jeśli się już nie żyje?

Isabelle (
Mandy Bright) to młoda, niedawno owdowiała kobieta, która nie potrafi pogodzić się z bolesną stratą. Co gorsza, tragedia której niedawno doświadczyła, zdaje się znacząco wpływać na jej kondycję psychiczną. Przyjaciele, do niedawna jakże bliscy, teraz zupełnie oddalili się od kobiety. Na dodatek stale widzi przed oczami swoją najlepszą przyjaciółkę Kate (
Rita Faltoyano), która oddaje się uciechom miłosnym z... duchem tragicznie zmarłego małżonka, Franka (
Mike Blue).

Jedyną osobą, na której wsparcie może liczyć w tych trudnych chwilach, jest przypadkowo poznany majętny mężczyzna o imieniu Gabriel (
Frank Gunn), który zdaje się skrywać własne tajemnice. Przekonajcie się sami, czy uda mu się wypełnić rolę anioła stróża, rozwiązać zagadkę związaną z wypadkiem i przeprowadzić swoją podopieczną przez cierpienie, które wypełnia jej życie.

W tych dwóch akapitach zawiera się intryga filmu pod tytułem „Napoli decadente” w reżyserii
D'Salvo.
D'Salvo sam w sobie jest dla mnie postacią wielce intrygującą, bo nie mam całkowitej pewności, kto ukrywał się pod tym pseudonimem. Różne źródła podają odmienne, czasem wzajemnie sprzeczne informacje. Nie do końca nawet wiem, czy jest to jeden człowiek czy kilku. Natomiast jestem pewien, że reżyser o tym pseudonimie w taki czy inny sposób jest związany z jednym z najbardziej znanych europejskich reżyserów minionej dekady, a mianowicie
Antonio Adamo, gdyż ten ostatni jest wymieniany na listach końcowych wielu filmów jako operator kamery, scenarzysta, czy też producent. I związek ten jest mocno odczuwalny w trakcie oglądaniu filmu, ponieważ „Decadent love” zawiera szereg licznych podobieństw do „Dangerous things”, „Call girl” czy „Mafia princess”.

Filmy
D'Salvo są bardzo... specyficzne. Z całą pewnością nie są to arcydzieła na miarę twórczości Andrew Blake'a. Nie ma w nich aż tak subtelnego erotyzmu przemieszanego z pornografią, jak choćby w „Hidden obsessions” czy „Secrets”. Z drugiej jednak strony, nazwanie go sprawnym rzemieślnikiem byłoby olbrzymim afrontem dla jego twórczości, bo widać w tych filmach jednak zdecydowanie więcej niż tylko sprawny warsztat. Umiejętność operowania kamerą, światłem i muzyką u tego reżysera stoi na zdecydowanie wyższym poziomie niż u wielu innych twórców. Gdy połączymy to z gorącymi i pięknymi europejskimi aktorkami, pokroju choćby
Mayi Gold czy
Nikki Bellucci, i pełnymi przepychu i luksusu lokacjami otrzymujemy w rezultacie świetne filmy, które pozostają w pamięci na długo.