W życiu każdego z nas przychodzi taki moment, gdy mamy okazję zacząć wszystko od nowa. Po prostu odciąć się od przeszłości i rozpocząć zupełnie nowe, lepsze życie. Najlepszym momentem do takiej zmiany wydają się studia. Wielu opuszcza wtedy rodzinny dom i poznaje uroki życia bez ingerencji rodziców.

W życiu Amy (
Cassidy Klein) także nadszedł taki moment. Dziewczyna dostała się do dobrego koledżu i wyjechała z małego miasteczka. Początkowo nie planowała zupełnego odcięcia się od przeszłości. Po studiach planowała wrócić do domu, gdzie czeka na nią jej pierwsza miłość. Związki na odległość rzadko kiedy są w stanie przetrwać, dlatego chłopak szybko znajduje ukojenie w objęciach innej kobiety. Chloe (
Aaliyah Love) zapoznaje Amy z Ianem (
Brad Armstrong), czarującym i majętnym mężczyzną w średnim wieku. Amy szybko uświadamia sobie, że czuje coś do mężczyzny.

Romantyczną powieść przeplata pięć scen porno. Jakość ich wykonania pozostawia trochę do życzenia. Są sztampowe, monotonne i podobne do siebie. Odniosłem wrażenie, że reżyserka nie mogła się zdecydować między soft porno dla kobiet a czymś ostrzejszym dla starych wyjadaczy, przez co sceny wyszły po prostu nijakie. Ktoś kto po pornosy sięga od święta lub ogląda je tylko z dziewczyną pewnie nie będzie zawiedziony, natomiast reszta raczej obejrzy go przeskakując co chwilę o paręnaście sekund do przodu.

Sam dobór aktorek także nie wzbudził we mnie entuzjazmu. O ile
Cassidy Klein czy
Aaliyah Love bardzo mi się podobają, to niestety
Edyn Blair czy
Jodi Taylor są zupełnie nie w moim guście. Oglądanie ich w nudnych i pozbawionych polotu scenach to podwójna mordęga.

Na szczęście w filmie znajdzie się kilka pozytywnych elementów. Przede wszystkim interesująca i wciągająca historia oraz dobra - jak na standardy porno - gra aktorska.
Ogólnie „New Beginnings” miał zadatki na bycie dobrą produkcją. Coś jednak poszło nie tak i dostaliśmy miks dobrego scenariusza z nieciekawym porno.