SexArt, Passion HD oraz Babes należą do grona najbardziej cenionych i lubianych wytwórni specjalizujących się w glamcore'owej pornografii. W ich ofercie znajdują się zarówno pojedyncze epizody, pełnometrażowe filmy, jak i wieloczęściowe serie. Znaczna część tych produkcji osiągnęła wymierny sukces komercyjny (wysoka sprzedaż) i artystyczny (liczne nagrody), ale zdarzają się również mniej ambitne projekty, które okazały się totalnym fiaskiem.

Pierwsza odsłona „Erotic Pleasures” nie spełniła pokładanych w niej nadziei. Na nic zdało się zatrudnienie ślicznotek pokroju
Casey Calvert czy
Elly Milano. Romantyczną atmosferę popsuła surowa, niemal spartańska, scenografia – ziejące pustką pomieszczenia, oraz dobór aktorów (w obsadzie znaleźli się m.in.
Wein Lewis i
Totti (nie mylić z włoskim piłkarzem!). Sequel miał być zdecydowanie bardziej okazały; sceny nakręcone z większym rozmachem...

W „Erotic Pleasures 2” sięgnięto po aktorki, na widok których mężczyznom wiotczeją nogi, a podnosi się penis. Bożyszcze tłumów, ósmy cud świata, czyli jedyna i niepowtarzalna
Lexi Belle wspierana jest przez nie mniej intrygującą seksbombę -
Madison Ivy, piękność o iście anielskiej urodzie -
Abigaile Johnson, mającą perskie korzenie kocicę –
Lexi Bloom, oraz rudowłosą melodię przyszłości -
Melody Jordan. Obsada doprawdy wyborna!

Niesłychanie atrakcyjne aktorki, kilku przystojnych mężczyzn i... igraszki w alkowie, które pozostawiają duży niedosyt. Właściwie każda z pięciu scen (wyłącznie figle damsko-męskie) ma jakiś feler. Czasem jest to zbyt rozwleczona gra wstępna, innym razem seks pozbawiony jest choćby grama emocji (
Madison Ivy ma niesamowite ciało, ale bardziej przypomina zachowaniem modelkę – stale pozuje – niż kobietę, która uprawia wspaniały seks).

Lexi Belle zniewala urodą i wdziękiem, ale jej partner -
Tyler Nixon nie tylko wyglądem przypomina rozkapryszonego dzieciaka, a nie prawdziwego mężczyznę z krwi i kości. Najmniej zastrzeżeń można mieć do duetów:
Lexi Bloom –
Mick Blue (choć trzeba przymknąć oko na scenografię) oraz
Melody Jordan –
Kris Slater.
Abigaile Johnson usunęła z kolei w cień
Dane'a Crossa, który próbuje wcielić się w rolę „bad boya”, a wychodzi na fajtłapę.

„Erotic Pleasures 2” przewyższa pod każdym względem pierwszą część, ale nadal jest to niewystarczająca zachęta, aby sięgnąć po film. Na tle cyklu „Erotic Passion” (EroticaX) czy serii Pure (Daring) produkcja ma naprawdę niewiele zalet. Owszem, można nacieszyć wzrok zjawiskowymi ślicznotkami, ale każda z tych piękności wystąpiła w wyraźnie lepszych obrazach. Studio Babes także stać na znacznie więcej (m.in.
„Eastern Promises”).