Oglądając amerykańskie komedie młodzieżowe (zarówno te z lat 80-tych czy 90-tych, jak i te współczesne) łatwo nabrać przekonania, że bycie studentem, to jak trafienie do krainy mlekiem i miodem płynącej. Suto zakrapiane imprezy i wiecznie napalone ślicznotki są tu na porządku dziennym. Mało tego, nie trzeba być nawet osiłkiem czy przystojniakiem, żeby najpiękniejsza dziewczyna w koledżu odwzajemniła uczucia pryszczatego nerda.

Rzeczywistość nie jest tak różowa, o czym boleśnie przekonał się Fernardo (
Fortes) - główny bohater filmu „Come Under My Spell”. Fernardo to życiowy nieudacznik, który dotychczas utrzymywał kontakty seksualne wyłącznie ze zwierzętami hodowlanymi (sic!). Kiedy zawodzą tradycyjne metody poderwania kobiety, Fernardo sięga po tajną broń – ofiarowaną mu przez kumpla Dave'a (
Blair Harris) książkę poświęconą hipnozie.

Hipnotyzer Fernardo mógłby wpędzić w nie lada kompleksy pokaźne gremium jajogłowych naukowców. Wprowadzenie w trans kobiety zajmuje mu góra pięć sekund, i to oczywiście bez uprzedniego sprawdzenia, czy „pacjentka” jest podatna na hipnozę. Ba, Fernardo nie musi nawet korzystać z wahadełka! Jego umiejętność oddziaływania na umysł obcej osoby budzi podziw. Czyżby Fernardo był czarnoksiężnikiem w poprzednim wcieleniu?

Eksperyment się udał, fajtłapa zyskał nadprzyrodzone moce, ale... nerd na zawsze pozostanie nerdem. Ktoś inny na jego miejscu pewnie spróbowałby hipnozy na ślicznej aktorce, modelce czy piosenkarce. Fernardo tak wielkich wymagań nie ma – zagrożona może czuć się każda, ale to absolutnie każda!, przedstawicielka płci pięknej, bez względu na wiek i urodę. Dziwactwo? Nie w przypadku osoby, która wcześniej nagminnie gwałciła owce i kurczaki...

„Come Under My Spell” należy do wąskiego grona produkcji tak absurdalnych, że aż trudno przewidzieć reakcję widza. Śmiech, zdziwienie, zażenowanie, politowanie – obserwując losy Fernardo nikt nie zachowa stoickiej miny. Szkoda tylko, że film zupełnie nie radzi sobie jako przedstawiciel kina dla dorosłych – kompletnie nietrakcyjne aktorki nie odczuwają żadnej satysfakcji podczas figli z karzełkowatym hipnotyzerem o mikrym penisie.