Od modelingu do pracy na planie filmów dla dorosłych – taką drogę pokonują rokrocznie setki młodych, pięknych dziewcząt. Jakże intrygujące jest to, że obie profesje są stawianie w tak odmiennym świetle: branża pornograficzna jawi się jako diabelska machina, którą zasilają grzeszne uczynki rozwiązłych i upadłych kobiet, a niewinne, czyste jak łza duszyczki trafiają przed obiektywy fotografów podczas sesji zdjęciowych dla poczytnych magazynów.

Annie Spencer (
Jesie St. James) jest megagwiazdą świata mody. Praca z nią to prawdziwa... udręka. Jak przystało na artystkę w swoim fachu, Annie nie liczy się ze zdaniem innych, wiecznie miewa humory, a udobruchać ją można jedynie mamoną. Istny koszmar, lecz i tak wszyscy spełniają jej zachcianki, byle tylko dorobić się profitów. Obecna kampania reklamowa ma być wydarzeniem o zasięgu ogólnoświatowym. Zyski liczone w milionach dolarów...

Niniejszy film pewnie nigdy by nie powstał, gdyby nie... Rod Stewart. Tak, ten Rod Stewart! Brytyjski wokalista i multiinstrumentalista wraz Garym Graingerem napisał utwór pt. „Hot Legs”, który lotem błyskawicy podbił listy przebojów w 1977 roku. Do piosenki nakręcono równie zapadający w pamięć teledysk, który zainspirował reżysera
Boba Chinna do stworzenia obrazu pornograficznego poświęconego długim, seksownym damskim kończynom.

W centrum uwagi znalazły się więc nogi. Pomysł niegłupi, może nawet nietuzinkowy, ale w obsadzie zabrakło ślicznotek, które rozpaliłyby wyobraźnię widza do czerwoności. Poza
Jesie St. James – kobietą atrakcyjną i słusznego wzrostu, dominują niezbyt wysokie i nie obdarzone zmysłowym seksapilem aktorki, m.in.
Laurien Dominique i
Lisa Sue Corey. Nie poświęcono również choćby grama uwagi fetyszom (np. pieszczeniu damskich stópek).

Mnóstwo dialogów, liczna porcja żartów (humor niskich lotów!) oraz skromna dawka igraszek łóżkowych. Subtelne figle z udziałem długowłosej
Sharon Kane i
Paula Thomasa łatwo wprowadzają odbiorcę w stan podniecenia, lecz wkrótce po nich następuje lodowaty prysznic. Kochankowie (zupełnie nieatrakcyjna Penelope Jones i
R.J. Reynolds) tańczą (!) na wrotkach, poruszając się w rytm disco z lat 70-tych (ktoś jeszcze pamięta roller disco?).

Można śmiało założyć, że na twarzach wielu osób zagości uśmiech, gdy przypomną sobie wideoklip do piosenki „Hot Legs”. O ile jednak w przypadku starszych fanów będzie to raczej nostalgiczna, ciepła reakcja, tak młodzież będzie chichotać z politowania. Identycznie wygląda sytuacja z produkcją
Boba Chinna - „Hot Legs” sprawia wrażenie projektu zbyt oldskulowego, zupełnie nie przystającego do wymagań współczesnego świata pornografii.