John Douglas (
Richard Langin) kontynuuje plan wyeliminowania Bleinsteina z życia publicznego. Pomaga mu w tym córka jego wroga, Sarah. Wraz z przyjaciółmi włamuje się do mieszkania skorumpowanego sędziego i zabiera papiery świadczące o swojej niewinności. John Douglas, mając większość asów w rękawie, przystępuje do zadania ostatecznego ciosu.

W „Cape Town 2” zdecydowanie brakuje świeżych pomysłów. Reżyser najwidoczniej wiedział, co się święci, i postawił na seks, który choć jest ostry i dynamiczny, to brak mu polotu. Plusem produkcji jest multum scen grupowych, co dla mnie jest pewną odskocznią od przewidywalnych niekiedy pornosów z fabułą, gdzie większość akcji to facet dosiadający niewiastę. „Cape Town 2” może okazać się rajem dla wielbicieli małych orgietek z przewagą mężczyzn, dla tych, którzy nie zasmakowali jeszcze gonzo z najwyższej półki.

Sequel „Cape Town” jest nieco gorszy od części pierwszej. Z ekranu obficie "wylewają" się tony mięsa - jest to zresztą cecha charakterystyczna dla filmów
Woodmana. Podwójna penetracja, ocierające się o siebie penisy, czy też nasienie kolegi lądujące na przyrodzeniu kumpla stojącego obok; istna sodoma i gomora. Dla mnie to zbyt dużo, zwłaszcza gdy jest podane w tak mało estetycznej formie, ale wielbicieli tego reżysera z pewnością nie odstraszy.

Za to przyjemnie zwiedza się wraz z bohaterami dużo pięknych miejsc w Cape Town. Pod warunkiem, że nie są to obskurne pokoje hotelowe (niestety scenografie to kolejny minus). Końcówka należy do najmocniejszych fragmentów „Cape Town 2”. Dodam, że nie należy zbyt poważnie podchodzić do tego dzieła. Taki był jednak główny cel
Pierre'a - „Cape Town 2” to po prostu zwykły pornos, do którego należy podejść z dystansem. Daleko mu do miana produkcji rewelacyjnej, ale na pewno znajdzie spore grono zwolenników.