Roman Nowicki, a tak naprawdę angielski reżyser Trevor Barley, używający właśnie takiego, swojsko brzmiącego pseudonimu. Trzeba przyznać, że mimo wszystko dorobił się swojego własnego, charakterystycznego stylu. W jego filmach, z jednej strony widać zafascynowanie włoskim stylem kina grozy - giallo, z drugiej erotyką, która raz daje o sobie znać silniej, innym razem to typowy softcore.

Do najsłynniejszych dzieł tego pana należy niewątpliwie seria Fantom Killer. Postać zamaskowanego zabójcy, używającego zwykle broni białej, zabijającego swoje ponętne ofiary dorobiła się wręcz kultowego miana najbardziej erotycznych giallo w historii. W dalszym jednak ciągu, należy pamiętać, że filmy te, mimo iż przesiąknięte erotyzmem, nie zawierały scen porno.
Uległo to zmianie w roku 2005. Roman Nowicki postanowił wtedy uraczyć widzów wersją hardcorową swojego najlepszego filmu.
Remake, tak to doskonałe określenie produkcji zatytułowanej Fantom Seducer, gdyż w pełni oddaje, z czym będziemy mieć do czynienia.
Już od pierwszej sceny widać, że reżyser wie, czego oczekują maniacy pornosów i to z nawiązką. Bo jak inaczej ocenić pierwszy kwadrans filmu, gdy widzimy niezłą brunetkę potrafiącą obrobić 2 , a po chwili nawet 3 facetów? Dobre rżnięcie, lody, handjoby, anal i obfite wytryski...

Film gwarantuje nam takie wrażenia przez cały seans. Co prawda aktorek nie ma za wiele, ale dają z siebie naprawdę wszystko i muszę przyznać , że każda z nich ma olbrzymie walory. O ile w poprzednich produkcjach można było mieć zastrzeżenia, co do panienek, tak tutaj mamy do czynienia z bardzo ładnymi i znającymi się na rzeczy kobitkami.
Drugi aspekt to tytułowy bohater filmu. Fantom pojawiający się niczym duch, przybiera postać dobrze zbudowanego jegomościa rżnącego swoje ofiary na wszelkie sposoby. (notabene nie ma tu żadnych scen horrorowych).
Do tego wszystkiego dochodzi znakomita ścieżka dźwiękowa, z motywem przewodnim symbolizującym całą serie oraz momenty humorystyczne. Lokalizacje to kolejny plus filmu - las spowity mgłą, jakiś stary peron z olbrzymią lokomotywą, czy poczekalnia na stacji dodają specyficznego uroku produkcji.
Scen porno jest wiele, trwają dość szybko, ale mamy tu do czynienia ze wszelakimi pozycjami i wariantami - z przodu, z boku, z tyłu, na jeźdźca, świetna scena lesbijska, początkowa scena 3+1 i wiele, wiele innych. Warte odnotowania jest, że bardzo często występuje seks analny, co też jest niejako ewenementem, bo ostatnio coś rzadziej dominuje ta odmiana.

Jedną z moich ulubionych scen jest, gdy urocza blondynka zabawia się swoją zabaweczką najeżoną kolcami. Fantom także nie pozostaje dłużny i jednej ze swoich kochanek wręcza olbrzymi czarny wibrator.
A co powiecie, gdy nasza bohaterka zerżnięta przez 3 kolesi ze spermą ociekającą po całej buzi, budzi się nagle w poczekalni wypełnionej ludźmi? Tak, trzeba przyznać, że Nowickiemu po raz kolejny udało się połączyć sceny rzeczywiste z tymi rozgrywanymi jedynie w umyśle pewnego zwykłego sprzątacza.
Minusy... po głębszym zastanowieniu ten film ma tylko jedną wadę - jest nią dubbing. Ktoś powie, że dialogi są mało istotne w takich filmach, może i tak, ale język angielski jest tak kaleczony, że momentami zahacza to o groteskę.
Podsumowując, jeżeli chcecie obejrzeć coś nowego, pornos, który ma w sobie dużo tajemniczości, wiele znakomitych scen, świetne lokalizacje i ścieżkę dźwiękową bierzcie w ciemno.