„Dangerous Things” to jeden z bardziej kultowych filmów w dorobku
Antonio Adamo. Prawie każda jego produkcja nakręcona dla wytwórni Private była dużym sukcesem - począwszy od klasycznego „Call Girl”, a kończąc na takich hitach jak „Da Vinci” oraz „Cleopatra”. „Dangerous Things” zachwyca charakterystyczną dla
Adamo scenografią, zmysłowymi zwolnieniami podczas igraszek oraz senna muzyką. Jeśli dodamy do tego całą paletę kolorów i świetne, wręcz artystyczne, podejście do porno, otrzymamy film ocierający się o geniusz. Dla wielu, zapewne, opisywany wypiek to arcydzieło porno, mnie jednak czegoś zabrakło...

Ether (
Silvia Saint) to znana powieściopisarka, której wiodącym tematem każdej książki jest seks. Niestety od jakiegoś czasu Ether cierpi na brak dobrych pomysłów, przez co sprzedaż książek gwałtownie spada. Kiedy do naszej bohaterki dzwoni wydawczyni i zarazem najlepsza przyjaciółka z propozycją zorganizowania wieczoru autorskiego, Ether z miejsca się zgadza. Na miejscu poznaje tajemniczego Victora, który daje jej swoją wizytówkę. Pisarka postanawia zadzwonić. W słuchawce słyszy od mężczyzny, że Robert (mąż Ether) zdradza ją z córką Victora. Kobieta postanawia opuścić męża i wybiera się w samotną podróż do Brazylii. Na miejscu czeka ją niespodzianka.

Z opisu możemy wywnioskować, że to niezły film fabularny.
Adamo jednak niezbyt główkował nad scenariuszem, zapewne myśląc, że wystarczy solidna realizacja i miano najlepszego filmu ma jak w banku. „Dangerous Things” ogląda się bardzo przyjemnie, jeśli przymkniemy oko na pewne niewielkie niedociągnięcia. Na otwarcie dostajemy niezłą scenę z udziałem
Silvii Saint i
Davida Perry'ego. Jest w niej anal (mało przekonująca penetracja!), i mimo że scena jest bardzo gustowna, to widać że robiona pod kamerę, przez co traci na naturalności. Za to możemy podziwiać wyginające się ciało
Silvii Saint. To doprawdy boski widok!

Następnie znów otrzymujemy harce z
Silvią Saint. Tym razem Ether jest ostro obracana przez
Nacho Vidala i
Franco Roccaforte. I tak już będzie do końca filmu. Dużo seksu analnego, dobre spusty i unosząca się nad wszystkim aura tajemnicy. Oglądając „Dangerous Things” zastanawiałem się, jak skończy się niniejsza historia, bojąc się, żeby reżyser nie zaserwował banalnego happy endu (ostatecznie twórca kontynuował historię w sequelu). Podsumowując - myślę, że każdy znajdzie w filmie coś dla siebie. Fanów
Adamo nie muszę przekonywać - ci mają produkcję od lat w swojej kolekcji.