W 1966 roku amerykański zespół The Lovin' Spoonful wylansował jeden z najpopularniejszych przebojów w historii: „Summer in the City”. Wakacyjny hit zagościł nie tylko na antenie radia, ale pojawił się także na ścieżkach dźwiękowych licznych filmów i seriali. Nie zapomniała o nim również
Gail Palmer - piosenka „Summer in the City” posłużyła za motyw muzyczny jej debiutanckiego filmu pt. „Gorące lato w mieście”.

Główną bohaterką „Hot Summer in the City” jest młoda, atrakcyjna Debby (Lisa Baker), która skwapliwie odlicza dni do ślubu. Jej wybrankiem jest Bill (Bruce Darcy) – szaleńczo zakochany w niej przystojniak. Młodzi już nie mogą doczekać się chwili, gdy będą mogli skonsumować małżeństwo. Los jednak bywa przewrotny – Debby zostaje porwana przez czterech czarnoskórych mężczyzn, który nie mają żadnych oporów przez jej rozdziewiczeniem...

„Hot Summer in the City” można śmiało umieścić w szufladce z napisem: roughie. Termin ten oznacza gatunek filmowy, którego cechą charakterystyczną jest połączenie twardej pornografii z bestialską przemocą. Tego typu produkcje nie zachęcają do sięgnięcia po nie, aczkolwiek kino eksploatacji – w tym obrazy z nurtu
rape and revenge - cieszy się wciąż niesłabnącą popularnością, mimo że rozkwit exploitation przypadł na lata 70-te XX wieku.

Debby walczy jak lwica o swoje życie, jej oprawcy szykują natomiast... zamieszki. Większość widzów pewnie już nie pamięta, ale sformułowanie: long hot summer nie dotyczy wcale letniego wypoczynku. Wręcz przeciwnie – lato 1967 roku zaowocowało rozruchami na tle rasowym na terytorium Stanów Zjednoczonych na niespotykaną dotąd skalę. Ówczesny prezydent (Lyndon B. Johnson) powołał specjalną komisję, żeby przywrócić spokój na ulicach.

Sceny łóżkowe z udziałem Debby (Lisa Baker) i jej oprawców nie należą do przyjemnych - dziewczyna jest notorycznie bita, upokarzana i gwałcona. Spośród czterech degeneratów, którzy znęcają się nad całkowicie bezbronną ofiarą, najbardziej zapada w pamięć oprych o pseudonimie Stich – jest to upośledzony umysłowo facet z zaburzeniami mowy. Na sam jego widok ciarki przechodzą po plecach... Stich zmusza biedną Debby do seksu analnego.

Kino eksploatacji to oczywiście filmy nakręcone za przysłowiowe grosze. Miejscem akcji jest obskurna chata, położona gdzieś na obrzeżach miasta. Niezwykle ciekawie prezentuje się ścieżka dźwiękowa, na którą składają się hity, m.in. „Light My Fire” The Doors, czy „Good Vibrations” The Beach Boys. Wszystkie przeboje, wraz z „Summer in the City”, zostały wykorzystane bez wiedzy muzyków i wytwórni, którzy dzierżą do nich prawa autorskie.

Jednym z największym fanów niniejszego filmu jest... Quentin Tarantino. Tak, to nie pomyłka – znakomity amerykański reżyser nazwał „Hot Summer in the City” najlepszą produkcją dla widzów dorosłych w historii. Odważna teza – zwłaszcza, że nikt inny się z nią nie zgodzi, a pikanterii dodaje fakt, że główny bohater – czarnoskóry Duke wygląda identycznie jak postać z kultowego „Pulp Fiction” (Jules Winnfield). Zbieg okoliczności?