Jednym z najpopularniejszych motywów komedii młodzieżowych (nie tylko amerykańskich) jest inicjacja seksualna nastolatków. Co ciekawe, zwykle dotyczy ona chłopców. W przypadku filmów pornograficznych jest zupełnie na odwrót – wątkiem przewodnim niezliczonej ilości produkcji jest rozpoczęcie życia seksualnego przez dziewczęta. Niezwykły kontrast pomiędzy niewinnością a wyuzdaniem sprawia, że widzowie wręcz szaleją za tą tematyką.

Charlotte (
Julia Perrin) to piekielnie seksowna nastolatka, która pragnie przeżyć swój pierwszy raz z ukochaną (
Marilyn Jess). Na przeszkodzie stoją apodyktyczni rodzice, pilnujący swojej pociechy na każdym kroku. Charlotte nie zamierza się łatwo poddać – raz za razem wymyśla kolejne intrygi, które mają skłócić ze sobą rodziców. Pomysłowa małolata jest dzielnie wspierana przez wybrankę serca, a także koleżankę ze szkolnej ławy (
Cathy Stewart).

„Charlotte, mouille sa culotte” jest zdecydowanie jednym z najbardziej absurdalnych filmów w historii francuskiej pornografii. Nie znajdziecie tutaj waginy obdarzonej ludzkim głosem, ale ilość kuriozalnych sytuacji jest wprost niewiarygodna. Charlotte i jej rodziców śmiało można określić mianem rodziny dysfunkcyjnej – czy może być jednak inaczej, skoro matka jest nimfomanką, ojciec zaś - seksualnym degeneratem z upodobaniem do fetyszów?

Główną gwiazdą produkcji jest 20-letnia
Julia Perrin. Ponętnych aktorek we Francji zawsze było pod dostatkiem, ale Julia chyba jako jedyna idealnie pasowała do roli lolity. Długie włosy spięte w warkocze, zawadiacki uśmiech na twarzy, a do tego fantastyczne ciało, którego mogłaby jej pozazdrościć niejedna modelka (zwłaszcza pięknych, naturalnych piersi i jędrnych pośladków).
Perrin pod względem urody rywalizowała z boską
Brigitte Lahaie.

W filmie pojawia się spora ilość dewiacji seksualnych. Wiążą się one z osobą ojca Charlotte (
Etienne Jaumillot), który nie potrafi oprzeć się wdziękom dziewcząt w wieku jego córki (fellatio z udziałem
Cathy Stewart), choć równie wielką przyjemność sprawia mu podglądanie żony, która uprawia seks z obcym mężczyzną (mamy tu do czynienia zarówno z wojeryzmem, jak i z fetyszem o nazwie cuckold – mąż zlizuje spermę kochanka z ciała małżonki).

Julia Perrin przez większość filmu paraduje głównie w bieliźnie, bądź też nago, ale nie bierze udziału w ani jednej scenie damsko-męskiej (!). Jest to o tyle zrozumiałe, że grana przez nią postać jest dziewicą, która zadowala się częstą masturbacją. Dopiero w wielkim finale dochodzi do aktu defloracji, podczas którego
Marilyn Jess przebija błonę dziewiczą swojej ukochanej za pomocą... marchewki. Jest to piekielnie zmysłowa i podniecająca scena les.

„Charlotte, mouille sa culotte” nie należy do grona zbyt udanych produkcji w dorobku
Francisa Leroi. Właściwie, to chyba jego najgorsze dzieło. Jeśli jednak widz przymknie oko na kompletnie niedorzeczny scenariusz i fatalne aktorstwo, a skupi swoją uwagę na cudownej
Julii Perrin i nie mniej kuszącej
Marilyn Jess, to seans upłynie mu wyjątkowo przyjemnie. Morał całej historii jest zaś taki, że buzujących hormonów nastolatka nie okiełzna żaden rodzic.