Większość amerykańskich widzów (tych starszych, rzecz jasna) po raz pierwszy zetknęło się z francuską pornografią filmową w 1975 roku, kiedy w nowojorskim kinie World Theatre zaczęto wyświetlać
„Le sexe qui parle”. Twórcy znad Sekwany liczyli, że gigantyczny sukces produkcji zaowocuje stałą współpracą na linii Paryż – Nowy Jork. Stało się inaczej, gdyż ostro zaprotestowali jankescy reżyserzy związani z kinem XXX, obawiając się konkurencji.
Bruno (
Jean-Louis Vattier) i Helene (
Siegried Cellier) tworzą niezwykle zgodne małżeństwo. Ich dom to prawdziwa oaza ciszy i spokoju (żadnych kłótni i awantur), a jeśli sąsiedzi mogą poskarżyć się na jakieś hałasy, to dobiegają one wyłącznie z sypialni. Lata płyną, a ogień pożądania płonie w nich niezmiennie pełnym blaskiem. Małżonkowie przypadkowo odkrywają, że naprzeciwko ich mieszkania pokój wynajęła pewna Szwedka – nimfomanka i ekshibicjonistka.
Prosta, aczkolwiek intrygująca fabuła z kompletnie zaskakującym finałem – tak właśnie wygląda „Nuits Suedoises” w reżyserii
Patricka Aubina. Twórca – kręcąc niniejszy film - wykorzystał wiele pomysłów ze słynnego „Rear Window” („Okno na podwórze”) Alfreda Hitchcocka. Owszem, obie produkcje dzieli artystyczna przepaść, ale historia małżonków i tajemniczej lokatorki fascynuje i pozostaje w pamięci na długo (nawet jeśli
Aubin nie jest mistrzem suspensu).
W odróżnieniu od innych francuskich filmów, których fabuła obraca się w kręgu swingujących małżeństw, tutaj na pierwszy plan wysuwa się wojeryzm. Bruno i Helene nie dążą za wszelką cenę do spotkania z Gretą (
Dawn Cumming), lecz pobudza ich samo podglądanie nagiej sąsiadki. Następnie rozpoczynają grę miłosną z kobietą, wydając jej polecenia przez telefon, co podnieca zarówno ich, jak i czującą na sobie spojrzenie nieznajomej pary, Gretę.
W „Nuits Suedoises” pojawia się blisko... 30 scen łóżkowych (!). Ma to oczywiście swoje zalety – igraszki są bardzo różnorodne, począwszy od masturbacji, poprzez sceny les, figle damsko-męskie, w trójkącie, a skończywszy na orgiach; ale i wady – większość harców trwa nieco ponad minutę, więc zanim emocje zdążą rozgrzać widza... aktorzy już dawno odpoczywają po stosunku. Jeszcze raz sprawdza się powiedzenie, że ilość nie zawsze idzie w parze z jakością.
W obsadzie filmu można naliczyć nazwiska siedmiu mężczyzn (nie zabrakło nawet czarnoskórego aktora), ale tylko pięciu kobiet. Mało, stanowczo za mało, jeśli weźmie się pod uwagę wyjątkowo pokaźną ilość miłosnych aktów. Głównymi gwiazdami produkcji są
Dawn Cumming i
Siegried Cellier, ale najbardziej pociągającym ciałem dysponuje
Marie-Christine Guennec (długie, czarne włosy, uwodzicielskie spojrzenie i fantastyczne – duże i okrągłe – piersi).
Film
Patricka Aubina doczekał się premiery także za oceanem, gdzie odniósł niebywały sukces. Śmiało można powiedzieć, że jest to jedna z najpopularniejszych europejskich produkcji, jakie znają amerykańscy widzowie. W rodzimej Francji, gdzie fani mieli dostęp do znacznie szerszej gamy tytułów z wytwórni Alpha France, „Nuits Suedoises” większej furory nie zrobił, choć nadal pozostaje najlepszym obrazem o tematyce wojerystycznej.