Hung Wankenstein to porno-komediowa przeróbka słynnego horroru "Frankenstein". Wszystkie sceny lóżkowe to 1 na 1, a sam sex jest dość standardowy i niczego nowego tu raczej nie obejrzymy, ale nie to jest najważniejsze... Czemu, przekonajcie się sami.
Doktor William Wankenstein (w tej roli świetny Randy Spears) to można by powiedzieć bezrobotny nieudacznik. Pewnego dnia przybywa do niego kurier, by oznajmić, że jego wujek Wiktor Frankenstein zszedł z tego świata, a on odziedziczył zamek i fortunę. Doktor przybywa do zamku, gdzie poznaje pokojówkę swą aparycją i akcentem przypominającą niemiecką dominę z filmów scheisse video oraz śliczną, acz dość kurewską blondynkę zamieszkującą zamek. Doktor spędza czas w swej posiadłości na ucztach i przechadzaniu się po jego tajemniczych korytarzach, gdzie napotyka min. na dwie nagie niewiasty w łożu, które się ze sobą zabawiają. "Co tu robicie?", wykrzyczał doktor. "Mamy 9 stron w scenariuszu i mamy się pieprzyć", odpowiada jedna z dziewcząt :D. Takich tekstów, jak i sytuacji w filmie jest masa. Przy jednej z kolacji wkurzony Willy wyrzuca z siebie, że mu się nudzi, a nieustanna burza doprowadza go do szaleństwa i chciałby w końcu zobaczyć słynnego potwora. Igor, sługa prowadzi doktora do tajemnego pomieszczenia, do którego wejście strzeże szafa z książkami otwierana w dość specyficzny sposób... Gdy w końcu odnajdują potwora (w tej roli Evan Stone) okazuje się, że ma bardzo małego fiuta. Doktor Wankenstein postanawia pomóc i zrobić transplantacje przyrodzenia.
Nikt chyba nie zarzuci braku pomysłowości tej fabule. Cały film jest zabawny i opiera się na humorze sytuacyjnym i śmiesznych dialogach, oraz grze aktorów. Ta jest naprawdę bardzo dobra, a maski jakie strzela Randy Spears powalają na kolana. Stone to naprawdę dobry aktor i pokazuje w tym filmie, że potrafi jeszcze robić coś innego poza dymaniem. Wszystkie panienki w filmie są ładne, albo bardzo ładne z dużymi silikonowymi piersiami (oprócz Felicii Fox grającej narzeczoną Frankensteina, która też ma duże, ale naturalne). Na szczególną uwagę zasługuje Ava Vincent, śliczna, nieduża blondynką, która oprócz tego, że dobrze pracuje oralnie to ma nawet talent aktorski. Kolejnym dobrze dobranym aktorem jest Evan Stone w roli Potwora Frankensteina. Może z wyglądu bardziej przypomina neandertalczyka niż monstrum zrobione z ludzkich ciał, ale pasuje do tego filmu jak ulał. W dziele Jima Enrighta pojawia się także sam Ron Jeremy w scenie retrospekcyjnej ukazującej doktora Frankensteina. Scena ta pokazuje, że staruszek pomimo dużego brzucha (kto nie ma brzucha ten kiepsko rucha!) i swoich już lat dalej potrafi zrobić, co do niego należy. Sama fabuła odkrywcza może nie jest, ale z pewnością zabawna, do tego dochodzi dobre wyważenie między scenami porno, a częścią fabularną. Nie ma tu tak jak w większości pornosów z fabułą, że sceny porno są wmontowane na siłę - tutaj pasują i ładnie komponują się tu z resztą. "Hung Wankenstein" jest także dobrze i profesjonalnie nakręcony, scenografie przyjemne dla oka i znakomicie wpisujące się w klimat filmu. Jedynym mankamentem (chociaż to pewnie czepianie się człowieka, który woli w filmie ostrą jazdę) to mało ciekawe porno. Same sceny 1 na 1, których przebieg jest właściwie taki sam.
Mimo to wystawiam wysoką ocenę, gdyż jest to po prostu bardzo dobry film. Jeżeli drogi widzu lubisz zabawną fabułę, silikonowe laski i profesjonalną realizację to jest to coś w sam raz dla Ciebie. Jeżeli jednak lubisz ostre pierdolenie w stylu niemieckich filmów gonzo to odradzam Ci seans. Ja jestem w pełni zadowolony.