„Dalila: Jeux pervers" („Snake”) z wytwórni XY Video w reżyserii
Ralfa Scotta miał być dużym wydarzeniem. Przede wszystkim reklamowano go jako wielki powrót
Dalili. W rolach drugoplanowych wystąpiły
Rita Cardinale,
Chipy Marlow oraz
Olivia De Treville, czyli gwiazdy o wyrobionej renomie, do tego kilku sztandarowych ogierów, czyli daje to film co najmniej dobry. Niestety "Snake" to jedno z najsłabszych osiągnięć w dorobku reżyserskim
Ralfa Scotta, i jeden z najgorszych filmów z
Dalilą.

Dalila jest cenioną panią doktor w zakresie psychiatrii. Od dłuższego czasu zgłasza się do niej tajemnicza kobieta, twierdząca, że zmienia się w węża. Jak się okazuje, bliscy z jej otoczenia nie są bezpieczni. Para przyjaciół nietypowej pacjentki, po namiętnych igraszkach, przemienia się częściowo w gady. Zdesperowana kobieta błaga o pomoc Dalilę, niestety ta nie chce jej pomóc, nie dowierzając w jej rzekomą przemianę. Tymczasem zbliża się noc krwawego księżyca - to wtedy ma nastąpić fatalny koniec.

Zacznę od tego, że
Ralf Scott to reżyserska druga liga; wprawdzie zdarzało się, że jego nazwisko widniało tuż obok
Maxa Bellocchio (
„Ejacula” czy „Baron of Darkness”), czy też sam potrafił nakręcić świetne porno pokroju
„Top Mission” i „Major's Lady”, ale pewnego pułapu umiejętności nigdy nie zdołał przeskoczyć. „Snake" („Wężowa skórka”) to bardzo dziwny film: oglądając go, ma się wrażenie, że powstał w jeden dzień i za garść dolarów. Z założenia miał być mroczny i wciągający, a jest mocno kiczowaty, chwilami wręcz żałosny. Twórcy zapewne myśleli, że powstaje coś na miarę kultowej produkcji Kena Russela, też o wężowej tematyce.

Zwraca uwagę trójkąt z przewagą dziewczyn, z udziałem
Bruno SX. Oglądając niektóre igraszki, odnosi się wrażenie, że nie wszystko jest aż tak złe; zwłaszcza
Olivia De Treville prezentuje się nie najgorzej we wspomnianej scence. To jednak tylko zgubna nadzieja miłośnika pięknych kobiet. Tak naprawdę niewiele można znaleźć tu pozytywnych akcentów: koszmarna charakteryzacja, debilna fabuła i wszechobecna nuda nie pozwalają ani na chwilę o sobie zapomnieć. Dla tych, którzy produkcje porno oglądają rzadko, „Snake” może okazać się dziełem do przełknięcia, prawdziwi pasjonaci nie mają tu czego szukać.