Digital Playground chyba wreszcie znalazło receptę na tworzenie dobrych filmów – nie dopuszczać do nich Robby'ego D. Może to trochę złośliwe stwierdzenie, ale poziom ostatnich produkcji tego studia zdaje się je dostatecznie usprawiedliwiać. Jednym z przykładów dobrego kina w wydaniu DP jest „City of Vices”. Już sam tytuł (vice – ang. występek, przestępstwo) sugeruje o czym jest ten film.
W mieście pełnym seksu i przemocy, gang Antonia (Ian Scott) oraz Vasqueza (Mike Angelo) nieustannie walczą o wpływy. Głównym źródłem finansowania są narkotyki. W filmie obserwujemy dwie prostytutki – Cynthię (Jasmine Jae) i Val (Lexi Lowe) oraz brudnego glinę Drake'a (Ryan Ryder). Wplątani w wojnę gangów, każde z nich gotowe jest zrobić wszystko, aby przetrwać.
Amerykańskie studio dostrzega potencjał kryjący się w europejskim przemyśle porno. Obsada filmu składa się bowiem w całości z mieszkańców starego kontynentu. Aletta Ocean, Anissa Kate czy Jasmine Jae udowadniają, że europejskie dziewczyny potrafią się dobrze zabawić. Jednak jeśli chcą częściej występować w produkcjach fabularnych wielkich amerykańskich producentów, aktorzy powinni zainwestować w porządne lekcje wymowy, gdyż angielski w ich wykonaniu wypada co najwyżej średnio. Z moją całkiem dobrą znajomością języka Szekspira miałem nieraz spore trudności ze zrozumieniem, o czym rozmawiają postacie na ekranie.
Ale dość już marudzenia na takie pierdółki, bo przecież większość i tak nie słucha o czym gadają między scenami porno, czyli tym, co w takich filmach jest najważniejsze. A tych scen jest całkiem sporo, bo aż 7. Co prawda w niemal trzyipółgodzinnym filmie można by upchnąć jeszcze ze dwie, ale na szczęście mankament ten rekompensowany jest przez jakość. Widz nawet przez chwilę nie ma okazji, żeby się nudzić, bo dziewczyny dają się penetrować na wszelkie sposoby.
Jest też na czym zawiesić oko, bo aktorki wybrano naprawdę urodziwe. Co prawda pod względem urody jest trochę monotematycznie - większość żeńskiej obsady to cycate brunetki, ale akurat trafiono w moje gusta, więc nie miałem powodów do narzekania. Na przyzwoitym poziomie są też pozostałe aspekty produkcji. Muzyka czy wystrój wnętrz robią dobre wrażenie, wszystko sprawia wrażenie dobrze przemyślanego a nie dobranego na ostatnią chwilę, byleby było. Jak zwykle średnio wypada gra aktorska. Problem z wczuciem się w film spowodowany był w głównej mierze słabym akcentem większości obsady. Poza tym sceny fabularne nie zawsze wydawały się sensowne czy potrzebne.
Podsumowując jednak całość można śmiało stwierdzić, że Digital Playground jest na dobrej drodze do odzyskania dawnej chwały. „City of Vices” jest tego najlepszym przykładem.
Trailer:
Podobne filmy:
Dodaj komentarz:
Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz
Porno Online 2007-2022
Zabrania się kopiowania fragmentów lub całości opracowań i wykorzystywania ich w publikacjach bez zgody twórców strony pod rygorem wszczęcia postępowania karnego.