"Queen of the Road 2" miał być lepszym rozwinięciem jedynki. To właśnie tutaj akcja miała nabrać rozpędu! Niestety, dwójka jest zbyt duszna i monotonna, ale wciąż tkwi w niej spory potencjał.

Laura po tragicznych wydarzeniach z części pierwszej postanawia rozpocząć pracę jako szefowa burdelu, dość nietypowego... Wynajmuje olbrzymiego tira i zatrudnia kilka dziewczyn. Jak nietrudno się domyślić, będzie to przybytek rozkoszy na kółkach. Jako kierowcę, ku swojej niewiedzy, zatrudnia członka mafii, którym okazuje się zabójca jej męża. Chłopak zakochuje się w Laurze, i wbrew rozkazom szefa nie ma zamiaru jej skrzywdzić. Mafia ma zgoła odmienne plany. Bruno (szef szajki morderców) nie spocznie, dopóki nie pozbędzie się kobiety.

Miało być pięknie, a jest ledwo powyżej przeciętnej. Na szczęście jest kilka rzeczy, które poprawiają wizerunek drugiej odsłony "Queen of the Road". Zacznę może od gry
Rumiki wcielającej się w postać Laury. Od czasu jedynki jej postać ewoluowała, już nie jest słabą kobietką, ale wierzącą w swoje możliwości twardą sztuką. Kolejnym plusem jest muzyka, do złudzenia przypominająca Van Halen z czasów "1984". Nie można pominąć dość spektakularnego zakończenia.

Ciekawym pomysłem jest wątek romantyczny pomiędzy Laurą a zabójcą jej męża, niestety mocno spłycony. Minusy? Znów te same jak przy jedynce; i jeszcze te nieustanne akcje wewnątrz przyczepy tira, szlag mnie trafiał, jakbym wciąż oglądał tę samą scenę. Nie ma już też takich wytrysków, jak w jedynce. Ten niedobór rekompensuje
Alberto Rey, pokazujący dwa dość obfite strzały z rzędu. Jest epizodyczny występ
Rity Cardinale i dobra rola kolejnej kultowej już gwiazdki
Rity Faltoyano. Niestety niewiele to wzbogaca "Queen of the Road 2".

Wytwórnia XY VIDEO miała lepsze filmy w swojej historii. Jeżeli jednak komuś nie przeszkadza mały regres w stosunku do części pierwszej, to może zaliczyć "Królową Dróg 2" ("Queen of the Road 2") do jak najbardziej szczytowych osiągnięć tego studia.