Oriental Babysitter

Jessica Bangkok, Mimi Miyagi, Mai Lin, Asa Akira, Asia Carrera, Katsuni, Kobe Tai – trudno wyobrazić sobie świat filmów dla dorosłych bez azjatyckich piękności. Aktorki o orientalnej urodzie zawsze wzbudzały gorący aplauz wśród widzów. Pierwszą wielką gwiazdą, o której fantazjowali mężczyźni (kobiety pewnie też) była Linda Wong – urodzona w San Francisco, ale swój urok i seksapil zawdzięcza płynącej w jej żyłach japońskiej krwi.



May Ling (Linda Wong) to piętnastoletnia Chinka, która podjęła właśnie swoją pierwszą pracę w życiu – w roli opiekunki do dziecka zatrudniło ją pewne amerykańskie małżeństwo. May nie przewidziała jedynie tego, że szanowny pan domu (Peter Johns) nie będzie w stanie oprzeć się wdziękom niepełnoletniej dziewczyny. Inicjacja seksualna przebiegła gładko, i choć jej kochanek miał mocno w czubie, May odczuła przyjemność, której dotąd nie znała...



Przerażonych fanów uspokajam: piętnastoletnia Chinka to w rzeczywistości dwudziestopięcioletnia Japonka, która swój pierwszy raz miała dawno za sobą. W odróżnieniu od wyjątkowo płytkiej i banalnej fabuły „Oriental Babysitter” Linda Wong prowadziła niezwykle barwne życie. Wspięła się na sam szczyt kariery zostając gwiazdą porno, lecz jej życie prywatne kręciło się wokół prostytucji, przemocy domowej i narkotyków, które przyczyniły się do jej zgonu.



Linda Wong, choć od jej tragicznej śmierci minęło ponad ćwierć wieku (przedawkowała w 1987 roku, w wieku zaledwie 36 lat), nadal cieszy się wielką estymą wśród miłośników porno. Jej orientalna uroda była w latach 70-tych czymś absolutnie unikatowym, co pozwoliło jej wystąpić w wielu kultowych już produkcjach, u boku m.in. Georginy Spelvin i Johna Holmesa. „Oriental Babysitter” jest jednym z pierwszych filmów w jej bogatym dorobku.



Prostota scenariusza przekłada się na sceny łóżkowe zawarte w produkcji. Podczas wszystkich uniesień miłosnych obecna jest Linda Wong, co można odbierać dwojako – fani jej urody będą zachwyceni, lecz pozostali widzowie zanudzą się na śmierć. Na niekorzyść filmu działa również dość nietypowa fascynacja reżysera... łechtaczką. Owszem, wiele kobiet woli pieszczoty oralne od samej penetracji, ale cunnilingus nie należy do zbyt widowiskowych aktów.



Warto podkreślić, że w produkcji mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, a więc Linda Wong zwraca się bezpośrednio do widza, odkrywając przed nim miłosne sekrety. Szkoda tylko, że tak wiele czasu poświęcono igraszkom lesbijskim, a scena penetracji analnej została właściwie zmarginalizowana. Żadnego ciepłego słowa nie można także powiedzieć o Dory Devon i Connie Peters, które nie urzekają ani urodą, ani zaangażowaniem i kreatywnością.



„Oriental Babysitter” to jeden z tych filmów, które mocno nadgryzł ząb czasu. Ślimacze tempo akcji, schematyczne sceny łóżkowe, fatalne aktorstwo - seans dłuży się niemiłosiernie z każdą kolejną sekundą. W latach 70-tych Linda Wong robiła oszałamiające wrażenie na widzach, ale trudno oprzeć się odczuciu, że jej następczynie są nie tylko o wiele bardziej utalentowane, ale ich uroda jest bardziej nieskazitelna, a ciała jeszcze giętsze i seksowniejsze.

Trailer:

Dodaj komentarz:
Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz