„Wehikuł czasu to byłby cud” – śpiewał przed laty niezrównany Ryszard Riedel, wokalista bluesowego zespołu Dżem, i ja się z nim zgadzam. Czyż nie byłoby super przenieść się w czasie do, powiedzmy końca lat sześćdziesiątych? W PRL za rządów Gomułki może różowo nie było, ale Wielka Brytania i USA mają dużo dobrego do wspominania z tej dekady. Szczyt popularności The Beatles, początek Led Zeppelin, narodziny subkultury hippisów. Czarna młodzież z Harlemu zapatrzona nie w gangsterów z dzielnicy, a w leworęcznego gitarzystę z fryzurą afro na głowie. W kinach filmy z udziałem Seana Connery, odgrywającego brytyjskiego tajnego agenta-dżentelmena. Coraz krótsze spódniczki u dziewczyn, szałowe fryzury i rewolucja seksualna. Na podstawie powyższego Mike Myers nakręcił w 1997 roku komedię pt. „Austin Powers: Agent specjalnej troski”. Ponieważ produkcja i główna postać „chwyciły”, powstały 2 sequele. A kino porno ma to do siebie, że sparodiuje wszystko i wszystkich, tak więc
B.Skow wyreżyserował ten oto film.

W roli tytułowej wystąpił
Tommy Pistol, dziś naczelny aktor w porno parodiach. Asystuje mu
Natasha Nice, jako Vanessa Kensington, córka dawnej współpracownicy agenta Powersa, Lucille Kensington (
Raylene). Do tego
Skow obsadził w filmie swą faworytę,
Allie Haze. Względem aktorstwa, jestem pod wrażeniem. Pistol całkiem dobrze odgrywa swe role, jako brytyjski agent z kilogramem włosów na klacie i jednocześnie łysy Dr Zło. Reszta aktorów również nie zostaje w tyle i choć niewiele mają do zagrania, nie czuć tu sztuczności w ich postaciach. Wszystko przedstawione jest zabawnie i sparodiowane na maksa. Widać, że reżyser dobrze podpatrzył klimat pierwowzoru. Szkoda tylko, że znów rekwizyty są marne, a wspomnianych lat sześćdziesiątych doświadczamy jedynie przez parę minut.

Potężną zaletą tej produkcji są aktorki, to głównie dla nich warto film obejrzeć.
Natasha Nice,
Liza Del Sierra,
Allie Haze i
Raylene dają pokaz prawdziwej, seksualnej maestrii. Ostre blowjoby, momentami przechodzące w deepthroat, duże zaangażowanie podczas spółkowania, wdzięk i doświadczenie tych dziewczyn szczerze mnie zafascynowały. Jest ostro, szybko, gorąco i wilgotnie. Łazienkowy numerek w wykonaniu Natashy Nice jest świetny, podobnie jak kwartet
Allie Haze,
Natasha Nice,
Tommy Pistol,
Evan Stone.

Żadna z aktorek nie zdecydowała się niestety na penetrację anusa i podwójną penetrację, za to prezerwatywy nie zostały użyte. Nie pasuje mi tu tylko scena z
Niną Hartley. Sceny z MILF-ami, jak
Raylene, rozumiem, bo nadal gorąca i seksowna z niej babka, ale Nina to już w sumie GILF i mnie zwyczajnie nie kręci. No, ale to już kwestia gustu, może ktoś obejrzy chętnie tę parodię ze względu na udział wiekowej Niny.

Nadrzędną cechą tego filmu jest kicz. Jest to zarówno zaleta, jak i wada filmu. Wiadomo, że ekranizacja Myersa bazowała na niewybrednych żartach, seksualnych aluzjach i podwórkowych tekstach, w tej parodii jest to spotęgowane. I albo się to widzowi spodoba, albo nie. Mi to odpowiadało, jako kicz świadomy i wykorzystany dla odprężenia widza i ekipy, stąd dość wysoka ocena filmu. „Austin Powers XXX” to opcja dla oczekujących dobrej zabawy bez rozbudowanej fabuły. Tym natomiast, którzy filmów z idiotycznym agentem i jeszcze głupszym szwarccharakterem nie kojarzą, polecam ten film, aby przekonali się, że w konfrontacji ze złem seks jest najlepszą bronią!