W związku, jak na drodze - obowiązuje zasada ograniczonego zaufania. Nawet najbardziej oddany partner może mieć chwilę słabości i wykonać skok w bok. Co robić, gdy podejrzewamy, że coś jest nie tak, ale potrzebujemy mocnego dowodu? O tym dowiecie się z filmu “Caught”, który ze zdrady uczynił motyw przewodni.

W najnowszym dziele
Jonathana Morgana obserwujemy perypetie agencji detektywistycznej specjalizującej się w nakrywaniu bzykających się na boku mężów i żon.
Capri Cavanni i
Asa Akira nie cofną się przed niczym by zadowolić swoich klientów. Gotów są nawet nadstawić tyłek (i to dosłownie), by pomóc zdobyć niezbite dowody, które zaważą przy sprawie rozwodowej i podziale majątku.

W “Caught” obserwujemy kilka z wielu spraw prowadzonych przez panie detektyw. Każdą poprzedza krótka rozmowa z klientem, później następuje działanie w terenie a na końcu krótkie podsumowanie akcji. Pierwsze co rzuca się w oczy (naturalnie poza pięknymi kształtami
Capri i
Asy) to doskonałe aktorstwo. Gdyby nie sceny porno można by uwierzyć, że to zwykły film o pracy w agencji detektywistycznej. Inną zaletą produkcji jest jej humor. Śmieszą zarówno sytuacje w jakich znajdują się bohaterki, jak i wypowiadane przez nie kwestie.

W filmie porno nie mogło oczywiście zabraknąć seksu. Scen jest tylko 5 (moim zdaniem zbyt mało jak na film trwający prawie 3 godziny), jednak upakowane są pięknymi kobietami i fantastycznym seksem. Na przykład w jednej ze scen
Capri i
Asa wspólnie obrabiają jednego faceta, w innej z kolei Asa daje świetny przykład jak powinien wyglądać lesbijski seks. Kontraktowa gwiazda Wicked Pictures nie stroni także od analu, co zapewne przypadnie do gustu wielu widzom. Zachwycać się można także nad ubiorem gwiazd - Capri w stroju francuskiej pokojówki wygląda obłędnie, a oglądając jak razem z Asą przywdziewa strój klauna można się nieźle uśmiać.

Wspominałem już, że “Caught” trwa prawie trzy godziny. To zarazem dobrze i źle (co uwzględniłem zarówno w plusach jak i minusach). Źle bo tak długie filmy raczej męczą i seans trzeba rozkładać na kilka posiedzeń. Dobrze jednak, że nie spłycono wstawek fabularnych. Wstęp do każdego zlecenia, działania w terenie i jego podsumowanie trwają tyle ile powinny. Nie miałem zatem wrażenia, że oglądam film gonzo, do którego dokręcono 2 minuty fabuły tylko po to, żeby było co napisać na okładce. Twórcy nie chcieli na siłę skracać filmu, co ja traktuję jako zaletę.

“Caught” to kolejny przykład, że warto dawać szansę mniej nagłośnionym produkcjom. Niepozorny film okazał się dziełem na naprawdę wysokim poziomie. “Caught” to gwarancja dobrej zabawy, dlatego polecam każdemu zapoznanie się z niniejszą produkcją.