„Top Gun” uczynił z niego gwiazdę pierwszej wielkości, ale serca nastoletnich wielbicielek podbił już wcześniej, występem w komedii młodzieżowej „Risky Business” („Ryzykowny interes”). Rola bogatego, rozkapryszonego młodzieńca, który pod nieobecność rodziców zmienia rodzinny dom w siedlisko płatnej miłości, otworzyła przed Tomem Cruise'em drzwi do kariery w Fabryce Snów. Po blisko dwudziestu latach od premiery film doczekał się porno remake'u.
Pobyt w college'u wiąże się z nauką oraz zabawą (wiele szalonych imprez). Dla Joela (
Kris Slater) życie w kampusie to także wyśmienita okazja na szybki zarobek. Wraz ze swoją dziewczyną Laną (
Kirsten Price), która trudni się prostytucją, Joel wpada na pomysł świadczenia usług seksualnych pod przykrywką prywatnych korepetycji. Pogłoski o agencji towarzyskiej w murach uczelni lotem błyskawicy docierają do uszu jednego z nauczycieli akademickich...
Brad Armstrong dał się poznać jako reżyser wielu znakomitych blockbusterów (m.in.
„Conquest”,
„Speed” czy
„Manhunters”), ale także i jemu zdarzają się filmy, o których widzowie momentalnie zapominają. Do tego właśnie grona zalicza się „Unfinished Business”. W obsadzie same gwiazdy, które wręcz ubóstwiają fani, a mimo to rozczarowanie sięga zenitu. Zamiast nastrojowej komedii, pełnej humoru i ostrych scen seksu, otrzymujemy mocno bezbarwne gonzo.
Dla tych, którzy nie mieli okazji widzieć oryginału (czym prędzej po niego sięgnijcie!) scenariusz „Unfinished Business” może wydać się zupełnie niedorzeczny. Większość wątków spłycono do minimum, niektóre postacie pojawiają się znikąd (alfons Guido), a sceny są pozbawione większej logiki (finałowy taniec Kirsten Price nawiązujący do słynnych popisów tanecznych Cruise'a). Dla widzów zakochanych w pierwowzorze seans to prawdziwa droga przez mękę.
O niebo lepiej sytuacja wygląda w przypadku scen łóżkowych, podczas których swoje zmysłowe ciała prężą prawdziwe kociaczki.
Kirsten Price i
Asa Akira, ubrane w seksowne stroje, uwodzące dziekana (
Randy Spears), namiętny blowjob w bibliotece oraz - przede wszystkim - gorąca orgia (licząca sobie aż dziesięć osób, w tym
Alektrę Blue,
Aubrey Addams,
Kirsten Price,
Madison Ivy oraz
Vicki Chase) stanowią największe walory niniejszej produkcji.
Budżet filmu nie był zbyt pokaźny, co wpłynęło w znaczący sposób na dobór lokalizacji. Jedynie okazała biblioteka trzyma fason, reszta pomieszczeń jest odrapana, w niczym nie przypominająca budynku szacownej uczelni. Fatalne wrażenie pozostawia po sobie także ścieżka dźwiękowa, w której usłyszymy zlepek niepasujących do siebie melodii (w oryginale można było usłyszeć hity popularnych zespołów, m.in. Tangerine Dream, Talking Heads i The Police).
Nie ulega wątpliwości, że
Kris Slater nie miał żadnych szans w konfrontacji z umiejętnościami aktorskimi Toma Cruise'a, a słodziutka
Kirsten Price może konkurować z Rebecca De Mornay wyłącznie pod względem urody, ale znikoma ilość akcentów komediowych to już wina wyłącznie reżysera. Mając w obsadzie tak wiele piękności, Armstrong mógł się pokusić o film, który fani pokochaliby całym sercem, słodko wspominając czasy studenckie.