"Nie ocenia się książki po okładce" to porzekadło stare jak świat. W przypadku filmów także należy podchodzić do okładek i grafik promocyjnych z dużą rezerwą, bo wybierając film, zwłaszcza pornograficzny, tylko na ich podstawie można się trochę zawieść. Mnie taka sytuacja spotkała gdy jak głupi rzuciłem się na jedno z najnowszych dzieł Digital Playground, którego okładka przywodzi na myśl bardzo udany
The Craving. Jak się później okazało to chyba jedyna rzecz łącząca te dwie produkcje. Ale po kolei.

Jesse Jane jest światowej sławy autorką romansideł. Jej książki sprzedają się jak świeże bułeczki, a fani tylko czekają na kolejne dzieła jej autorstwa. I akurat gdy wielkimi krokami zbliża się tournée po Europie, Jesse dopadła blokada pisarska. Całe szczęście z dobrą radą przychodzi wydawca? jeśli nie wiesz o czym pisać, pisz o seksie. W końcu "sex sells". Mimo swojej prostoty tak skonstruowana fabuła stanowi dobrą podstawę do zaprezentowania kilku krótkich ale obfitujących w seks historyjek.

Jesteśmy więc świadkami np. sprzeczki pomiędzy
Jamesem Deenem i jego dziewczyną,
Asa Akirą, albo obserwujemy jak
Manuel Ferrara odwdzięcza się
Kendall Karslon za ukrywanie go przed policją.
Chcąc, by film usatysfakcjonował jak najszersze grono odbiorców,
Robby D. starał się o różnorodność. Wyszło mu to średnio.
Asa Akira ulega dominacji swojego partnera (ale bez przesady, raptem kilka klapsów i policzków), a
Jessie Rogers daje
Manuelowi spenetrować wszystkie otwory. Zabrakło jednak jakiegoś trójkąta, podwójnej penetracji, czy chociażby sceny lesbijskiej. Jednak mimo tego zaniedbania wszystkie sceny ogląda się całkiem przyjemnie. Co prawda żadna nie zapada w pamięć na dłużej, ale też kłamstwem było by stwierdzenie, że film mnie zwyczajnie znużył.

W zasadzie nie dużo powiedzieć można o samych aktorach biorących udział w tej produkcji. Jak nietrudno się domyślić patrząc na tytuł, wszystko kręci się wokół
Jesse Jane. To zresztą jedyna sztandarowa gwiazda DP biorąca udział w tej produkcji. Brak innych głośnych nazwisk z pewnością można by zaliczyć na minus, jednak
Asa Akira,
Jessie Rogers i
Kendall Karslon wypadły całkiem przyzwoicie.

Tak jak większość produkcji DP, tak i akcja "Jesse Jane: Romance" rozgrywa się w podobnych, mdłych wnętrzach. Sam nie wiem czy uznać to za wadę, bo ciężko przecież oczekiwać po tego typu filmie wyszukanych scenerii. Niemniej jednak po obejrzeniu kilkunastu, czy nawet kilkudziesięciu produkcji rozgrywających się w podobnych wnętrzach w końcu ma się ich dość.

Jaki jest więc ostateczny werdykt? "Jesse Jane: Romance" nie wyróżnia się niczym godnym uwagi, jest po prostu jedną z kolejnych produkcji, która wkrótce przepadnie wśród zalewu innych, podobnych jej dzieł. Ale nie jest to też totalna klapa, w żadnym wypadku nie uważam czasu spędzonego przed ekranem za stracony. Jeśli więc jesteś fanem
Jesse Jane (która w tej produkcji wypadła bardzo dobrze) to oglądaj śmiało.