W filmie
Rebecci Lord nie znajdziemy rozbudowanej fabuły. Nie jest to obraz nakręcony z rozmachem godnym szczytowych osiągnięć
Salieriego, mimo to ogląda się go z wielką przyjemnością, a to za sprawą szczypty humoru, kilku znakomitych scen porno, oraz zaangażowania aktorek (
Tarra White,
Carla Cox,
Eliska Cross).

Akcja filmu rozgrywa się w niewielkim biurowcu. Claudio jest poważanym dyrektorem mającym piecze nad garstką pracowników. Właśnie zostaje przyjęta na stanowisko sekretarki dwudziestoletnia dziewczyna o imieniu Elis (w tej roli
Eliska Cross). Od samego początku świetnie odnajduje się w tym obcym środowisku. Szef mimo, mimo nieufności i narastających problemów w związku z tajemniczymi kopertami przysyłanymi do jego biura, nie daje odczuć naszej bohaterce dyskomfortu. Właściwie wszyscy pracownicy żyją na całkowitym luzie (może oprócz dyrektora, który co rusz wpada w gniewny nastrój). Elis jest świadkiem wielu ciekawych zdarzeń (głównie erotycznych) rozgrywających się w firmie. Tymczasem na biurku szefa co ranek pojawiają się kolejne anonimowe koperty, w których znajdują się niedwuznaczne zdjęcia z erotycznych eskapad przełożonego. Elis będzie się musiała ostro napocić żeby nie stać się celem podejrzeń Claudio.

Rebecca Lord nakręciła bardzo męskiego pornola. Gdy go obejrzałem byłem przekonany, że to kolejny wyziew
Tony'ego Del Duomo. Strzałem w dziesiątkę okazało się zaangażowanie takiego starego wygi jak
Bruno Sx grającego Claudio. Aktor, mimo że fizycznie wygląda coraz gorzej, to aktorsko spisał się naprawdę nieźle. Fakt, do zagrania nie miał zbyt dużo, to i tak miło go było zobaczyć w akcji.

Co do dziewczyn, to największe wrażeni zrobiły na mnie (to już standardowo)
Tarra White i
Carla Cox. Ta druga niestety kiepsko zaczęła (słaba pierwsza scena z
Ianem Scottem i
Brunonem), ale na szczęście zrehabilitowała się w jednej z ostatnich scen w magazynie, znowu z dwoma panami. Za to nie dziwi, że Opus Magnum wśród wszystkich scen to trójkąt z
Tarrą White i Titofem i bliżej nie znaną mi panną... Toż to jedno z najlepszych bzykanek jakie ostatnio widziałem (zasługa Tarry).

Co jeszcze? Anal w prawie każdej scenie. Bardzo dobra scena lesbijska (znowu Tarra), ciekawa scenografia, niewyszukana muzyka, ale jakże pasująca do tej produkcji. Co z tego że fabuła jest na niskim poziomie, skoro "Sekretarka" znakomicie sprawdza się jako rasowy pornol. Takie filmy odrywają nas od problemów życia codziennego. Infantylna w dobrym znaczeniu tego słowa - taki urok tej "Sekretarki".