Poprzedni film reżyserki - "Warm Embrace" - zwiastował lekką zwyżkę formy, ale nadzieje na to, że kolejna produkcja będzie równie udana, okazały się wyjątkowo płonne. Można powiedzieć, że powróciły demony przeszłości –
Lisa Loves znów postawiła na nostalgiczny, niesłychanie smętny nastrój (spotęgowany dodatkowo melancholijnymi partiami pianina), który zadowoli jedynie tych najbardziej niestrudzonych i wytrwałych widzów.
"Seduced" - do czego przyzwyczaiła nas już reżyserka – to kolejna produkcja skierowana głównie do kobiet, a także par. O ile jednak jestem w stanie wyobrazić sobie płeć piękną, czerpiącą jakąś przyjemność podczas obcowania z niniejszym filmem, tak w przypadku mężczyzn – seans raczej będzie przypominał katorgę. Pomijając już niespieszne (ślimacze wręcz!) tempo akcji, nie bardzo jest na czym zawiesić oko, co w przypadku filmów ze studia Daring, nie zdarza się zbyt często.
Tradycyjnie już w obsadzie są same Angielki (jest nawet jedna czarnoskóra aktorka), ale żadna z nich mówiąc kolokwialnie: nie rzuca na kolana. Zwłaszcza duet stricte kobiecy -
Hannah Shaw i
Holly Kiss prezentuje się wyjątkowo nieatrakcyjnie. Holly określiłbym mianem mało seksownej "mamuśki", a przefarbowana na blond Hannah, przesadziła z częstotliwością wizyt w solarium i mocno upodobniła się do straszydła z Halloween.
Jednostajne, monotonne i całkowicie schematyczne sceny porno dopełniają całości, co pogrąża niniejszy film jeszcze bardziej. To, co sprawdzało się idealnie w cenionych seriach "Romance" (New Sensations) i "Wicked Passions" (Wicked Pictures), czyli sceny łóżkowe pełne pasji oraz namiętności, tutaj zamienia się w statyczne, pozbawione choćby iskry pikanterii, akty miłosne. Kamasutra w biblioteczce
Lisy Loves chyba już na dobre pokryła się kurzem.
"Seduced" jest wyjątkowo nieudanym dziełem w dorobku reżyserki, ale nie sposób nie docenić oprawy wizualnej filmu. Perfekcyjny montaż i zdjęcia stanowią olbrzymi, choć niestety jedyny walor niniejszej produkcji. Fascynacja wyrafinowanymi dziełami
Kendo jest aż nadto widoczna, lecz Lisę Loves czeka jeszcze mnóstwo pracy. Na początek, warto by się pozbyć tego klimatu melancholii, bo w filmach porno nie ma czasu na zadumę.