Przygoda Jacky St. James z branżą pornograficzną rozpoczęła się od mocnego uderzenia. W 2011 roku, ta utalentowana scenarzystka, otrzymała swoją pierwszą statuetkę AVN ("Dear Abby"), a w 2012 roku ma szansę powtórzyć to osiągnięcie za sprawą "Torn". Równie wielką popularnością i sympatią widzów cieszą się też kolejne odsłony serii "Romance": "The Friend Zone", "Love Is A Dangerous Game" i "Love, Marriage, and Other Bad Ideas", które bez ekscytujących scenariuszy Jacky St. James, straciłyby mnóstwo na swojej atrakcyjności. Jacky stopniowo wychodzi z cienia Eddiego Powella (reżyser powyższych tytułów), a przełomowym filmem w jej karierze może być "Power and Control" - jej debiut na stanowisku reżyserskim.

Zapomnijcie o czułym dotyku i subtelnych pocałunkach. Bohaterowie "Power and Control" chcą uprawiać seks i nic – absolutnie nic – nie jest w stanie im w tym przeszkodzić. Więzień pragnący poczuć gorące usta, bezbronnej bibliotekarki, na swym nabrzmiałym członku; służąca szantażem zmuszająca do seksu swojego pracodawcę; dwoje, znudzonych pracowników biurowych, a także szczęśliwa narzeczona, która podczas przyjęcia zaręczynowego pada ofiarą brutalności ze strony swojego poprzedniego chłopaka – to cztery historie, które przygotowała dla was Jacky St. James.
Cztery krótkie, ale niezwykle intrygujące i zakończone efektownymi twistami historie, o których prędko nie zapomnicie...

W przypadku "The Prisoner" oraz "The Engaged" (tytuły poszczególnych rozdziałów) mamy do czynienia z rape fantasy. Tematyka doskonale znana; sięgają po nią zazwyczaj mężczyźni, którzy fantazjują o przygodnym seksie z nieznajomą. W rolę "ofiar" wcielają się tu Lizzy London (miła bibliotekarka) oraz Jessie Andrews (narzeczona). Obie sceny aż kipią do emocji! Dziewczyny są bite (spanking), podduszane i odbywają stosunek ze swoim oprawcą. Znacznie więcej realizmu i napięcia jest w scenie z Lizzy, która mocno się opiera przed atakami Xandera Corvusa. Andrews znacznie chętniej przystaje na wszelkie perwersje ze strony Jamesa Deena, a agresywne rżnięcie sprawia jej olbrzymią satysfakcję.

Utarło się, że to mężczyzna napastuje niewinną kobietę, ale zdarzają się sytuację, kiedy to faceci zamiast być "łowcą" stają się "zwierzyną". W "Keeping House" szczęśliwy mąż i kochany tatuś (Danny Mountain) ulega szantażowi młodej, niezwykle atrakcyjnej, aczkolwiek bezwzględnej i wyrachowanej gosposi (śliczna Maddy O'Reilly). Zaskakujący finał tej historii karze wierzyć, że jednorazowy skok w bok przerodzi się w długotrwały romans. Nieco inaczej wygląda sytuacja w przypadku dwójki pracowników (Ramon Nomar i Lily Labeau), dla których ostry seks w biurze stanowi całkowitą odskocznię od sztywnych zasad panujących w korporacyjnej siedzibie. I kto powiedział, że praca nie może być przyjemna?!

Debiut Jacky St. James wypadł okazale, a początkująca reżyserka ustrzegła się rażących błędów. Ciężko powiedzieć, ile jest w tym zasługi Eddiego Powella (montaż i praca kamery), ale świetna obsada i rzetelny – pełen niespodzianek - scenariusz zachęcają do zapoznania się z "Power and Control". Jest to także duży progres względem cyklu "Romance", który zapewnił Jacky rozgłos i uwielbienie widzów, ale i jednocześnie zaszufladkował scenarzystkę, jako: "tą od romansów". W "Power and Control" romantycznych akcentów nie ma w ogóle, a w zamian otrzymujemy porcję wyuzdanego, perwersyjnego seksu, który powinien zadowolić nawet miłośników gonzo (choć na penetrację analną i DP nie liczcie!).