Fabuła "La Fille Du Parrain" nieodparcie kojarzy mi się z kinowym przebojem Macieja Ślesickiego "Sara", w którym główne role grali: Bogusław Linda i Agnieszka Włodarczyk.
Anna jest córką mafioza. Swój wolny czas w większości poświęca na zaliczanie przystojnych ochroniarzy tatusia. Jest także dziewczyną rozkapryszoną, nie zważającą na czychające na nią niebezpieczeństwo ze strony wspólników papy. Z tego powodu do jej ochrony zostaje przydzielona super seksowna mistrzyni walki wręcz o pseudonimie Liza, zwerbowana przez prawą rękę swojego taty, Dina. Początkowa niechęć obu pań przeradza się w głębszą relacje, której zwieńczeniem będzie przecudna lesbijska akcja. Ale to dopiero zobaczymy na końcu filmu.
Przed finałem będziemy świadkami pięciu scenek porno, zrealizowanych na bardzo wysokim poziomie. "La Fille Du Parrain" jest pornograficznym odpowiednikiem polskiego hitu lat 90tych (czyżby parodia?). Niestety fabularnie jest znacznie gorzej niż w oryginale. Na szczęście jest to całkiem niezły pornos i możemy nacieszyć oko dobrymi scenami erotycznymi, z których najlepsze są te z udziałem Anny Poliny. No właśnie, może i panienka Polina ma buźkę jak świnka pigi, albo mała Mi z Muminków, ale talentu do porno odmówić jej nie można.
Pierwsza akcja w której bierze udział aktorka z Rosji to zmysłowo zrobiony Face Fucking. Naprawdę lodziara z niej wyśmienita. Przy tym pokazie wzwód gwarantowany nawet u 80letniego dziadka (bez Viagry!!!). Coś pięknego. Zabawne, że najlepsza scena tego filmu, to sex lesbijski pomiędzy Lizą Del Sierrą, a Anną Poliną. To co pokazał Phil Hollyday kręcąc finałową scenę tego dzieła przechodzi najśmielsze oczekiwania. Nigdy jakoś specjalnie nie
przepadałem za mizianiem się między niewiastami, ale ta akcja jest rewelacyjna. Niesamowite zaangażowanie bije z tego i ten wszechobecny erotyzm.... Oglądam ją dziesiąty raz i nie mam dosyć. Gdyby cały film był taki, przyznałbym 10 punktów. A tak pozostaje jedna z najlepszych scen lesbijskich wszechczasów.
Muszę też wspomnieć o epizodach. Rola Iana Scotta nic nie wnosi do filmu. Podobnie ma się sprawa z Niną Roberts. Może gdyby poszerzono film fabularnie ich obecność miałaby jakiś większy sens. A tak pojawiają się i za chwilę znikają w czeluściach niebytu.
Phil Hollyday nakręcił film na dość wysokim poziomie realizacyjnym i fabularnym. Myślę, że powinni być usatysfakcjonowani wszyscy lubiący dobry urozmaicony sex z odrobiną artyzmu (ostatnia scena). Gdyby nie ten końcowy akcent przyznałbym ocenę o jeden punkt niższą, a tak niech będzie słaba siódemka. Mimo wszystko polecam fanom Agnieszki Włodarczyk w skórze Anny Poliny oraz fanom Bogusia w ciele Lizy Del Sierry.
Dodaj do ulubionych
