Powstały w 2008 roku "Hell Is Where the Party Is" wzbudził olbrzymią konsternację (i równie wielkie zainteresowanie) wśród miłośników filmów pornograficznych. Obraz Louisa Xyphera przypominał w dużym stopniu teledysk, a jakakolwiek próba sklasyfikowania tej produkcji nie przyniosła żadnych efektów. Dzieło Xyphera było pod każdym względem unikalne i mało kto przypuszczał, że ten wyjątkowy styl filmowania zyska godnych naśladowców. Jako pierwszy rękawicę podjął brytyjski reżyser, ukrywający się pod pseudonimem Kendo.

"Rubber Lust" to wyprawa w świat snu i perwersyjnych, fetyszowskich fantazji seksualnych. Bezimienni bohaterowie wkraczają w poszczególne etapy - "Taniec cieni", "Odblaskowa czerwień", "Mroczna strona pożądania", "W stronę światła" i "Zmartwychwstanie", a ich fascynacja bólem i przyjemnością zlewają się w osobliwą całość. Rozkosz jest synonimem rezygnacji ze wszelkich zahamowań, a w celu jej osiągnięcia bohaterowie nie zawahają się zaryzykować nawet utraty własnego życia (motyw autoerotycznej asfiksjofilii).

Jeśli "Hell Is Where the Party Is" wymykał się wszelkim ramom gatunkowym to w przypadku "Rubber Lust" Kendo zrobił dwa kroki do przodu. Niniejszy film to już nie tylko fenomenalne ujęcia i wyśmienity montaż, którego nie powstydziłaby się żadna mainstreamowa produkcja z Hollywood, ale swoisty podręcznik dla nowoczesnych technik filmowania. Twórca umiejętnie wykorzystuje niezwykle bogaty warsztat reżyserski, a technikę operowania światłem i cieniem opanował do prawdziwej perfekcji. Artyzm wizualny łączy się w tym przypadku ze znakomitą ściężką dźwiękową, w której usłyszymy dźwięki min. pianina i skrzypiec.

Kolejną niespodziankę "Rubber Lust" stanowi obsada, w której poza Carlą Cox próżno szukać znanych i lubianych gwiazdek porno. Megan Coxxx, Hannah Shaw, Holly D czy Lexi Ward to aktorki, które w branży XXX są od niedawna i dopiero pracują na swoje nazwisko. Występ w niniejszej produkcji z pewnością pomoże im w dalszej karierze, gdyż każda z nich wygląda w filmie po prostu zjawiskowo. Fantastyczne stroje (ukłon w stronę lateksu i gumy!), nie mniej dopracowane fryzury i makijaż oraz duża ilość kolczyków (min. w języku) i tatuaży potęgują wrażenie niezwykłości tego niesamowitego spektaklu.

Czym byłby awangardowy film pornograficzny bez równie wyuzdanych i zaskakujących scen porno? "Rubber Love" w dużej mierze doskonale oddaje klimat znany z produkcji BDSM. Co prawda brak tu elementów poniżania, ale stroje oraz niektóre gadżety (maski do oddychania) kojarzą się nieodłącznie z praktykami sadomasochistycznymi. Olbrzymią uwagę poświęcono scenom miłości oralnej, a także samej ejakulacji (ujęcia pod różnym kątem). Innowacyjnym rozwiązaniem jest nagminne korzystanie ze zbliżeń, kosztem pokazywania całych sylwetek aktorów. Także sposób ukazywania penetracji różni się znacząco od standardowego porno.

"Rubber Love" to produkcja, która lśni niczym diament w filmografii Kendo. Do tej pory twórca dał się poznać głównie jako specjalista od fetyszy: "Best Fetish Line" (Venus Adult Award 2007), ale za sprawą niniejszego filmu ma szansę pozyskać całkiem nowych widzów, nie związanych w żaden sposób z praktykami BDSM. Wygląda na to, że Andrew Blake oraz Michael Ninn, którzy jeszcze do niedawna uchodzili za prawdziwych wirtuozów branży XXX, doczekali się godnych następców. "Hell Is Where the Party Is", "Malice in Lalaland", "Rubber Love"... jeszcze kilka takich produkcji i mainstream zawita na stałe do świata pornografii.
Jęk zza kadru:
Skaras
Jednym taki awangardowy styl kręcenia filmów bardzo się spodoba, dla innych będzie to niestrawny eksperyment baaardzo daleki od standardowego porno. Sceny seksu są zbyt chaotyczne, zbliżenia zbyt duże, a obraz za mało wyrazisty, by móc skupić się na przyjemności z oglądania dobrego seksu. Ja traktuję to tylko jako ciekawostkę.