Na wstępie muszę napisać, że Marc Dorcel był, jest i być może na zawsze pozostanie moim ulubionym reżyserem. Każdy z jego filmów miał niesamowitą siłę rażenia i wciągał widza bez reszty. Dziś trudno mówić które jego dzieło było najlepsze. Dla jednych może to być "Citizen Shane", dla innych nakręcona w ostatnich latach kariery reżyserskiej "Alexia i Spółka" z resztą co tu dużo pisać, Marc Dorcel nigdy nie stworzył niczego złego czy nawet przeciętnego. Każdy z jego filmów to podróż w magiczny świat w którym nie ma miejsca na szarość. Zawsze jest bajkowo i pięknie. Każdy, kto chce się oderwać od rzeczywistości, znajdzie w tych produkcjach swój własny wymarzony świat.

Fabuła "Princess And The Whore" osnuta jest wokół małego księstwa rozrywki San Clito. Poznajemy braci Pietrowskich: Sashę (Phillip Soine), oraz Dimitri'ego (w tej roli Christophe Clark). Są poważnymi biznesmenami nieprzestrzegającymi żadnych praw etyki. Traktują ludzi z góry i stanowią największą władzę w San Clito. Księstwo ma także swoją księżniczkę - jest nią Sophia, która okazała się daleką krewną rodziny panującej dwa wieki temu w San Clito. Niestety "Księżniczka" jest jedynie atrakcją turystyczną, mającą przynosić zyski braciom. Pewnej nocy Pietrowscy wybierają się do nocnego klubu "Blue Pussy" i zawierają okrutny zakład, po którym Sophia zostaje wywieziona do nocnego klubu, a jej miejsce zajmuje jedna z najlepszych dziwek w księstwie. Jednak bracia nie są pewni, czy księżniczka zostanie dziwką, czy dziwka księżniczką.

Marc Dorcel nakręcił film ocierający się o geniusz. Nie ma w nim dłużyzn, scen porno jest całe mnóstwo i przede wszystkim brak w nim nadęcia, a to występuje dość często w kinie europejskim. Historia w "Księżniczce i Dziwce", jest bardzo prosta, jednak po obejrzeniu widz dochodzi do wniosku , że mnogością akcji można by było obdzielić kilka topowych filmów erotycznych. Aktorsko też jest całkiem niezłe. Mnie najbardziej przypadła do gustu rola Olivii Del Rio i Roberto Malone, który wcielił się w rolę właściciela "Blue Pussy".

Sceny sexu są bardzo fantazyjne. Słowo fantazyjne pasuje tu jak ulał. Moja ukochana scena, to Dimitri udzielający lekcji historii Olivii Del Rio. Widzimy białą salę, w której znajduje się tylko tablica i wielka mapa Europy z epoki Rzymskiej, a na środku huśtawka na której buja się Olivia. Dziewczyna w tej scenie jest tak pociągająca, że chyba nikt nie będzie miał problemu ze wzwodem. Dla mnie jedna z najlepszych scenek w historii. No i ostatnia akcja, w której znów udziela się Olivia Del Rio. Przepiękna muzyka w tle, dookoła rozpościera się mgła... Coś cudownego, dwaj wybitni aktorzy dosiadający Olivię, czyli Christophe Clark i Phillip Soine też się świetnie spisują. To także jedna z
najpiękniejszych scen w historii. Miód dla oczu każdego fana erotyki. Z resztą większość scen to klasyki, podobnie jak sam film.

"La Princesse et la Pute" to dzieło, jak wspomniałem na początku, ocierające się o geniusz. Szkoda tylko, że przez parę brzydszych aktorek musiałem obniżyć ocenę. Film, który trwa 2,5 godziny i nie nudzi, to musi być arcydzieło. Chociaż jest to smakowity kąsek dla każdego Pornomaniaka to jednak wstrzymam się z maksymalną notą. POLECAM KAŻDEMU!!!