Któż z nas nie zna bajki o Czerwonym Kapturku? Albo o Roszpunce? Współczesna kinematografia już nieraz próbowała przedstawić nam dojrzalsze wersje tych opowieści. Swoje trzy grosze postanowiła wtrącić także wytwórnia Wicked Pictures.

Rolę narratora pełni Jessica Drake, która przedstawia nam pięć baśni – o śpiącej królewnie, Czerwonym Kapturku, fleciście z Hameln, Roszpunce, oraz księżniczce i żabie. Każda z opowieści w różnym stopniu odbiega od tego, co znamy z dzieciństwa. I tak np. Czerwonego Kapturka (Chelsie Rae) z wilkiem (Tyler Knight) łączą dosyć intymne relacje, flecista (Randy Spears) na polecenie zazdrosnych żon wyprowadził z miasta dziwki, a nie szczury, a śpiąca królewna (Jessica Drake) dziękuje swojemu wybawcy czymś więcej niż zwykłym pocałunkiem.

Sceny porno wyreżyserowane są bardzo dobrze. Reżyser zadbał, by każdy znalazł coś dla siebie. Zadowoleni będą fani dobrych lodów, których w filmie całkiem sporo. Miłośnicy większej ilości osób na ekranie także zostaną zaspokojeni – flecista daje radę aż czterem dziewczynom. No i to co tygrysy lubią najbardziej czyli anal – Czerwony Kapturek o was zadbał i pozwolił wilkowi na penetrację wszystkich dziurek.

Jeśli chodzi o obsadę to nie ma się do czego przyczepić. Dziewczyny są ładne i robią co mogą, by zaspokoić swoich partnerów. Pierwsze skrzypce gra oczywiście Jessica Drake, jednak reszta obsady wcale nie ustępuje jej umiejętnościami. Duże pochwały należą się twórcom za stworzenie baśniowego klimatu. Dużo pracy (i pieniędzy) poświęcono scenografiom, które są po prostu przepiękne. To samo można powiedzieć o strojach. Całość sprawia bardzo profesjonalne wrażenie. Muzyka może się wydać zbyt nowoczesna, jednak moim zdaniem całkiem dobrze współgra z resztą.

W zasadzie jedynym poważnym minusem są gumki. Wiem, że taka jest polityka wytwórni, jednak obecność prezerwatyw całkowicie kłóci się z tematyką filmu i zakłóca odbiór opowieści.

Krzywdzącym dla filmu byłoby wpisywanie po stronie minusów braku spójnej historii. Nie jest to bowiem wyraz niekompetencji twórców. Wręcz przeciwnie – założeniem było przedstawienie kilku niepowiązanych ze sobą opowieści. I trzeba przyznać, że wyszedł z tego bardzo dobry film.