John Landis to reżyser mający sporą rzeszę fanów. Jego komedie, min. "Blues Brothers", "Książę w Nowym Jorku", czy "Oscar" z Sylvestrem Stallone bawią zarówno gagami sytuacyjnymi jak i błyskotliwą fabułą. Landis nawet, gdy sięgał do kina innych gatunków np. horrorów i tak przemycał do niego masę humoru. Jedną z takich produkcji jest "Amerykański Wilkołak w Londynie" i to właśnie o jego parodii właśnie czytacie.
Film opowiada o dwóch kumplach-amerykaninach, którzy wybrali się na wycieczkę w angielski interior. Podczas nocnej przechadzki przez niegościnną wioskę zostają zaatakowani przez wilkołaka. Jack zostaje brutalnie zabity przez bestię, a Dave po paru dniach budzi się w szpitalu (z permanentnym wzwodem). Wkrótce zaczynają go nawiedzać przerażające wizje, w których zamienia się w wilkołaka i morduje ludzi spragniony świeżej krwi. Co więcej, jego zmarły przyjaciel namawia go do samobójstwa.
Historia przedstawiona w remaku jest bardzo podobna do oryginału Landisa. Mamy w niej zagubionego faceta, który zraniony przez mitycznego potwora nocami sam się w niego zmienia i grasuje po ulicach Londynu w poszukiwaniu posoki. Może i fabuła nie jest zbyt emocjonująca, ale ogląda się ją bez większego bólu, a miłośnicy filmu z 1981 nie powinni się specjalnie nudzić śledząc dość wiernie odwzorowane sceny: jak na przykład pobudkę bohatera w zoo, czy atak nazistów o świńskich ryjach uzbrojonych w karabiny maszynowe. Na szczególną, uwagę zasługuje niezła charakteryzacja. Martwy kumpel Dave'a pojawia się najpierw jako blade zwłoki z rozoraną kłami twarzą, następnie jako truposz z zaawansowanym rozkładem, by w końcówce zmienić się w szkielet naciągnięty wysuszoną skórą. Bardzo dobrze wypadła też scena przeobrażenia w wilkołaka. Przemiana w oryginale robiła wrażenie i tutaj reżyser postawił na wierne odwzorowanie, co mu bardzo dobrze wyszło (choć sam efekt końcowy, gdy główny bohater jest już całkowicie zamieniony w likantropa pozostawia sporo do życzenia – bardziej przypomina tani kostium orangutana).
Natomiast porno to lichy standard, do jakiego przyzwyczaił nas Jim Powers, czyli 5 monotonnych scen jeden na jeden (niestety wilkołak nikogo nie gwałci), min. sceny z napalonymi pielęgniarką, żoną londyńskiego karczmarza, czy jedyna, na którą warto rzucić okiem: wspomnieni świńscy naziści okazują się gorącymi lesbijkami. Dziewczyny grające w filmie to same nowe twarze, które miejsca w porno długo jeszcze nie zagrzały, ale specjalnie urodą nie powalają.
"American Werewolf In London XXX: Porn Parody" to film bardzo średni. Dostajemy kilka smaczków w postaci garści krwawych scen, czy dobrej charakteryzacji, kilka elementów średnich jak humor, czy fabuła po liche walory erotyczne. Fani Landisa powinno obejrzeć bez bólu, a reszta niech sobie da spokój, bo nic tam dla siebie nie znajdzie.
Trailer:
Podobne filmy:
Dodaj komentarz:
Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz
Cóż, nie widziałem pierwowzoru więc nie mogę ocenić jak ten film wypada w wersji porno.
Oglądałem go z lekkim znudzeniem. Fabuła nie powala, podobnie aktorstwo. Odrzucają słabe efekty specjalne.
Na plus zapisują się sceny creampie, których próżno szukać w wysokobudżetowych produkcjach.
Jestem fanem filmu Landisa, jeszcze większą sympatią darzę "Wilkołaka w Paryżu" więc pewnie zobaczę. Ciekawe czy powstała porno wersja "Skowytu", filmu mojej młodości, muszę sprawdzić
Porno Online 2007-2022
Zabrania się kopiowania fragmentów lub całości opracowań i wykorzystywania ich w publikacjach bez zgody twórców strony pod rygorem wszczęcia postępowania karnego.