Prawdziwa, kochająca rodzina to ponoć jedna z najważniejszych rzeczy na świecie. Szczególnie jest to istotna kwestia, jeśli jesteś dorastającym nastolatkiem. Często potrzebujemy oparcia w kimś, kto nas wysłucha, zrozumie, pocieszy. Nie zawsze jednak możemy liczyć na rozchichotane koleżanki, czasem w poszukiwaniu prawdziwego szczęście może pomóc zupełnie obca osoba, np. napotkana na motelowym parkingu...

Amy jest młodą dziewczyną mieszkającą ze swoją matką. Pewnego dnia dostaje kartkę urodzinową od swego ojca, o którym myślałem, że nie żyje od wielu lat. Wraz z dwiema przyjaciółkami postanawia go odszukać. Adres z przysłanej kartki wskazuje na Teksas. W przydrożnym motelu Amy, poznaje podstarzałego kierowcę ciężarówki Toma, którego prosi o pomoc. Jednak Tom nie jest zadowolony z perspektywy długiej jazdy z nastolatką, która na dodatek próbuje go uwieść – ma własne problemy jak rozpadające się małżeństwo, czy zbuntowana córka. Na dodatek za Amy podąża psychopatyczny ojczym, który za cel postawił sobie zabicie dziewczyny.

Brzmi jak melodramat? Bo tak jest w istocie, ale bynajmniej nie jest to minus tej produkcji. Film zrealizowano w całkowicie poważnym tonie, który jest pozbawiony tego znanego z wielu obrazów pornograficznych kiczu i traktowaniu tematu po macoszemu. "Runaway" to całkiem zgrabny film o odnajdywaniu prawdziwej rodziny, której się nigdy nie miało.

Na sukces filmu składa się wiele czynników, jak między innymi wspomniane już poważne potraktowanie tematu, a także całkowicie odmienna tematyka od tego, co ostatnio dostarczają nam twórcy kina porno. Zdjęcia są tu spokojne i przyzwoicie sfotografowane, muzyka nastrojowa, a aktorstwo... Aktorstwo to pierwsza klasa. Mimo, że nie obeszło się bez drobnych potknięć to jest to pierwsza liga kina XXX. Przede wszystkim brawa należą się młodej, pięknej, subtelnej Capri Anderson w roli Amy. Świetnie zagrała zagubioną nastolatkę poszukującą szczęścia. Bardzo dobrze wypadł również Tom Byron w roli zblazowanego kierowcy ciężarówki z problemami, który nie chce dać się uwieść dziewczynie. W pozostałych rolach zobaczymy
MILFa Lisę Ann jako matkę Amy, Barry'ego Scotta jako jej ojczyma, oraz Asphyxę Noir i Skin Diamond jako jej koleżanki.

Porno także stoi na bardzo wysokim poziomie. Na uwagę zasługuje świetna pierwsza scena. Dwie filmowe (oraz w prawdziwym życiu) koleżanki Amy, ciemnoskóra Skin Diamond, oraz Asphyxa Noir zabawiają się na motelowym łóżku. Widać, że one kochają to, co robią, nie są jeszcze zmęczone graniem w pornosach, są pełne pasji, zaangażowania i dobrze się bawią. Na początku rozdziewają się z seksownych strojów, liżą i analizują dildosami, a potem we dwie zajmują się fiutem Marka Wooda. Bardzo intensywna i dynamiczna scena, która nie pozwoli Wam oderwać oczu. Pozostałe sceny też nieźle się ogląda, dostajemy Lisę Ann rypiącą się ze swym filmowym mężem (jest anal), powtórkę pierwszej sceny z koleżankami Amy i Barrym Scottem, oraz dwie sceny MF z Capri Anderson (a także kilku scen solowych w jej wykonaniu).

Jak widać nie trzeba kręcić wysokobudżetowych produkcji z wydumaną fabułą, dziesiątkami aktorów i wyszukanymi sceneriami, aby nakręcić film porno, który długo nie będzie pozwalał o sobie zapomnieć. Wystarczy dobry pomysł, schludne wykonanie, piękna i uzdolniona gwiazdka (Capri!), oraz sceny porno z aktorkami, które wiedzą jak zachęcić widza, aby trzymał łapy... z dala od guzika przewijania! Oczywiście nie doszukujcie się w tej produkcji filozoficznej głębi, czy psychologicznego realizmu, ale spokojnego, dobrze zagranego pornola.